Polskie firmy rzadko chronią wynalazki w Unii
REKLAMA
Polska innowacyjność nadal bardzo blado wypada na tle przedsięwzięć innych krajów Europy i świata. Nie możemy się nawet pocieszać tym, że gdzie nam się porównywać do USA, Japonii czy Niemiec - wypadamy gorzej również w porównaniu z Węgrami i Czechami.
W 2006 roku Europejskie Biuro Patentowe (EPO), instytucja, która prowadzi procedury patentowe chroniące w prawie 40 europejskich krajach, przyznała niemal 63 tysiące patentów. To 9,5 tysiąca więcej niż rok wcześniej. Pobity został rekord z 2003 roku, kiedy patenty EPO uzyskało 5,99 tys. chętnych.
Polska w tej zawrotnej liczbie nowych zastrzeżonych wynalazków ma bardzo skromny udział. Zbyt skromny - uważają nie tylko eksperci. W europejskiej procedurze patenty w 2006 roku uzyskało zaledwie 17 wnioskodawców. Nowe wnioski złożyło 122 wynalazców.
- W porównaniu z innymi krajami UE w Polsce skala rozwiązań innowacyjnych jest dużo mniejsza. To się przekłada na znacznie mniejszą liczbę wniosków patentowych - zarówno w kraju, jak i w europejskiej organizacji patentowej - uważa Adam Taukert, rzecznik prasowy Urzędu Patentowego.
Niekwestionowanymi przodownikami w Europie są Niemcy, którzy w ciągu roku wystąpili do EPO ponad 24 tysiące razy o ochronę patentową dla swoich pomysłów. W tym czasie przyznano im ponad 14 tys. patentów. Niemcy pobiły pod tym względem nawet Japonię. Częściej o ochronę wynalazków wnioskowali tylko Amerykanie z USA - prawie 35 tys. wniosków i 14,8 tys. przyznanych patentów w Europie. Eksperci z firm, które pośredniczą w staraniach o europejskie patenty wyjaśniają, że dla Polaków EPO to ciągle nowa możliwość. Inaczej niż dla Niemców, którzy od tak dawna funkcjonują w unijnej strukturze, że EPO jest traktowane jak system krajowy.
Polscy przedsiębiorcy na razie wybierają polskie patenty. W ubiegłym roku łączna liczba zgłoszeń wynalazków do Urzędu Patentowego RP wyniosła 2,8 tys., czyli o ponad 57 proc. mniej niż w 2005 roku.
Katarzyna Kozińska-Mokrzycka
REKLAMA
REKLAMA