Euro po 1,4 dol. niepokoi europejskich eksporterów
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Wzrost wartości europejskiej waluty do najwyższego poziomu od czasu jej wprowadzenia w 1999 roku pokazuje, w jaki sposób skutki kryzysu na amerykańskim rynku słabo zabezpieczonych kredytów hipotecznych zaczynają szkodzić wzrostowi gospodarczemu 13 krajów strefy euro. Możliwe, że w efekcie zachęci to EBC do trzymania się obecnego podejścia do polityki pieniężnej - poczekamy, zobaczymy.
Julian Callow, ekonomista w Barclays Capital, uważa, że choć ostatnio w Europie Środkowej i Wschodniej oraz w Rosji nastąpił wzrost popytu na towary ze strefy euro, to teraz dla tamtejszych eksporterów nadejdzie godzina próby. Sądzi też, że po wzroście kursu euro EBC będzie znacznie mniej skłonny do podwyższania stóp. Jest jednak nieprawopodobne, żeby ta aprecjacja doprowadziła do nagłej zmiany opinii EBC o potrzebie podwyżki kosztów kredytu. Nie wydaje się, żeby EBC szczególnie zdziwiła półprocentowa obniżka stopy Rezerwy Federalnej: zdaje się on uważać tegoroczne wzmocnienie euro za zjawisko mniej alarmujące, niż byłaby ewentualna nagła zmiana jego polityki.
Marco Annunziata, główny ekonomista Unicredit, dowodzi, że EBC będzie różnicować swoje działania zależnie od podejmowanych przez Fed.
Politycy ze strefy euro, zwłaszcza z Niemiec, wydają się umocnieniem wspólnej waluty poruszeni mniej niż podczas poprzednich zwyżek jej kursu. Może to jednak wywołać nową falę niezadowolenia w Paryżu, gdyż prezydent Francji Nicolas Sarkozy wdaje się w słowne utarczki z Jean-Claude Trichetem, prezesem EBC w sprawie polityki banku.
REKLAMA
Jak sugeruje Angel Gurría, sekretarz generalny Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), być może są już warunki uzasadniające obniżenie stóp przez EBC. Wydaje się jednak, że ta możliwość pozostanie poza polem widzenia większości członków rady zarządzającej EBC - chyba że euro wzmocni się jeszcze znacznie albo że dojdzie do wyraźnego pogorszenia prognoz sytuacji gospodarczej.
Angel Gurría mówi, że w ciągu ostatnich trzech lat europejskie firmy bardzo dobrze dostosowały się do silniejszego euro za pomocą zwiększenia wydajność i ograniczenia stopy zysku, teraz jednak czekają je dalsze kłopoty.
Jego zdaniem Fed, EBC i Bank Anglii miały rację, zasilając rynki płynnością, chodziło bowiem o utrzymanie zaufania do systemu finansowego i zapobieżenie przeniesieniu się kryzysu na sferę realną gospodarki.
- Sądzę, że postąpiły one słusznie - mówi sekretarz generalny OECD.
Zaznacza jednak, że interwencja banków centralnych może się wydawać paradoksalna w tym sensie, że istnieje ryzyko, iż w przyszłości przyczyni się ona do jeszcze większego kryzysu. Jego zdaniem przypomina to sytuację uzależnionego od narkotyku, który chce zerwać z nałogiem.
RALPH ATKINS, JOHN THORNHILL
Tłum. A.G.
REKLAMA
REKLAMA