Pracodawcy nie chcą wysokich podwyżek
REKLAMA
Zgodnie z ustawą z 16 lipca 2001 r. o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych i wojewódzkich komisjach dialogu społecznego, w maju partnerzy społeczni rozmawiają o przyszłorocznych podwyżkach. Chodzi o propozycje strony pracowników i pracodawców w sprawie wzrostu wynagrodzeń w 2007 roku w gospodarce narodowej, w tym płac w państwowej sferze budżetowej oraz u przedsiębiorców, a także minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz emerytur i rent z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
REKLAMA
REKLAMA
W tym roku PKPP Lewiatan, Biznes Centre Club, KPP oraz Związek Rzemiosła Polskiego ustaliły wspólne stanowisko w sprawie przyszłorocznych oczekiwanych zmian wynagrodzeń. Przyjęte przez pracodawców propozycje bardzo ostrożnie odnoszą się do przyszłorocznych planów podwyżkowych.
- Za wcześnie jeszcze na dzielenie łupów. Trzeba poczekać na ustabilizowanie się sytuacji gospodarczej. Poza tym wzrost płac musi być powiązany ze wzrostem wydajności pracy - uważa Rafał Baniak, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Pracodawcy zaznaczają, że ich propozycje uwzględniają plany rządu dotyczące wprowadzenia rozwiązań powodujących obniżkę klina podatkowego, co przyczyniłoby się do dodatkowego wzrostu wynagrodzeń netto. Co prawda pojawiają się głosy, że w obliczu roszczeń płacowych lekarzy czy nauczycieli obniżenie składki rentowej może być odłożone na później. Oficjalnie jednak rząd nie wycofał się z tych planów.
- Jeżeli nie zostanie obniżona składka rentowa, można będzie rozważyć zmianę naszych propozycji - podkreśla Rafał Baniak.
REKLAMA
Organizacje związkowe wchodzące w skład Komisji Trójstronnej nie ustaliły wspólnego stanowiska. Do dziś tylko NSZZ Solidarność nie przedstawiła swoich oczekiwań podwyżkowych na przyszły rok. Dziś mija termin ich prezentacji. Jednak już dziś widać, że oczekiwania związkowców dotyczące wzrostu płac w roku następnym są zupełnie inne niż pracodawców.
- Jak można proponować w projekcie ustawy kominowej wzrost wynagrodzeń menedżerów o 60 proc. i jednocześnie przyjmować w swoim stanowisku wzrost płacy pracowników w przedsiębiorstwach o 3,3 proc. System wynagrodzeń musi być bardziej sprawiedliwy - uważa Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Propozycje partnerów społecznych trafią teraz do rządu, który nie musi ich uwzględniać. Będą jednak wykorzystane w pracach nad przyszłorocznym budżetem państwa.
TOMASZ ZALEWSKI
REKLAMA
REKLAMA