Obligacje nie zawsze są lepsze od kredytu
REKLAMA
Obligacje i kredyty to podstawowe instrumenty zapewniające długoterminowy dopływ kapitału obcego do firmy. Emitent obligacji potwierdza w nich zaciągnięcie pożyczki w określonej wysokości. Zapewnia też ich posiadaczowi jej zwrot i zapłatę odsetek. Stopa oprocentowania obligacji jest zwykle niższa niż koszty kredytu.
Zdaniem Marcina Borka, partnera w Ernst & Young obligacje są zwykle efektywnym mechanizmem finansowania rozwoju spółki w sytuacjach inwestowania w projekty o niewygórowanym poziomie ryzyka, których zwrot jest rozłożony w czasie. Wtedy oprocentowanie obligacji może być niższe od kredytu.
Krzysztof Marczak, dyrektor finansowy w notowanej na giełdzie spółce Prochem, zwraca jednak uwagę, że na emisję obligacji mogą sobie pozwolić przede wszystkim przedsiębiorstwa, które mają określoną historię, ugruntowaną pozycję na rynku i cieszą się zaufaniem jego uczestników.
Jego zdaniem uzyskanie kredytu w banku nie wymaga spełnienia tylu kryteriów, co w przypadku emisji obligacji. Wystarczy, że przedsiębiorca posiada odpowiednie zabezpieczenie. W efekcie łatwiej finansować firmę kredytem niż obligacjami.
Główna różnica między kredytem a obligacjami polega na tym, że kredyt jest brany w konkretnym banku. Tymczasem obligacje, raz wyemitowane, mogą być przedmiotem obrotu pomiędzy różnym inwestorami.
- Oznacza to w praktyce, że emitent nie musi wiedzieć, kto posiada jego obligacje i ile ich ma - mówi Marcin Borek.
To oznacza, że w przypadku zmiany sytuacji warunkującej spłatę długu obligacje okazują się instrumentem mniej elastycznym od kredytu. Emitent nie ma możliwości ich renegocjowania. Natomiast rozmowa z bankiem daje szansę na zmianę zapisów umowy kredytowej.
Podobnego zdania jest dyrektor finansowy Prochemu.
- Co prawda, kredyt jest zwykle droższy niż obligacje, niemniej jest to instrument bardziej płynny - dodaje Jacek Kowalski.
Ponieważ obligacje emitowane są długoterminowo, może dojść do sytuacji, że ich utrzymanie będzie droższe od rynkowych kosztów kredytu.
Marcin Musiał
REKLAMA
REKLAMA