Można pracować tylko 48 godzin w tygodniu
REKLAMA
Skoro państwa Unii nie zdołały się porozumieć i wypracować kompromisu, a przy tym niezmiennie łamią przepisy dyrektywy, trzeba wobec nich uruchomić procedurę o naruszenie prawa – uznał Vladimir Spidla, unijny komisarz pracy i spraw socjalnych.
Ministrowie pracy krajów Unii na specjalnym posiedzeniu w Brukseli nie dogadali się co do możliwości wydłużenia tygodniowego wymiaru czasu pracy do 60 godzin, czyli w sprawie ostatecznego kształtu nowej dyrektywy o czasie pracy. W konsekwencji tego poszczególne państwa członkowskie będą musiały stosować obecne regulacje (nie łamią ich wyłącznie Luksemburg i Słowacja). Według tych regulacji tygodniowy czas pracy może wynosić maksymalnie 48 godzin, ale od tej zasady można stosować wyjątek, czyli tzw. klauzulę opt-out. Oznacza ona, że pracownik może w ciągu tygodnia pracować nawet 78 godzin, jednak po każdej 24-godzinnej pracy musi mieć zagwarantowany 11-godzinny odpoczynek oraz 24 godziny odpoczynku w tygodniu.
– Wiele wskazuje na to, że będziemy korzystać z tej klauzuli, oczywiście jeśli zgodzą się na to partnerzy społeczni – podkreśla Kazimierz Kuberski, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Gdyby jednak takiej zgody nie było, Polska musiałaby znaleźć w budżecie państwa ponad 1 miliard złotych na zatrudnienie dodatkowo kilku tysięcy lekarzy i wynagrodzenia dla nich. A to dlatego, że do czasu pracy – jak uznał Europejski Trybunał Sprawiedliwości – należy wliczać dyżury. Zgodnie z tą interpretacją, lekarze nie mogą więc, jak jest obecnie, pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo.
Izabela Rakowska-Boroń
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA