Nasza firma jest zgranym zespołem
REKLAMA
Polscy pracodawcy bez względu na rodzaj wykonywanej działalności podkreślają, że pomimo kilkumilionowego bezrobocia trudno jest znaleźć kandydatów do pracy posiadających odpowiednie kwalifikacje. Podobnie jest w polskim przedstawicielstwie japońskiego koncernu fotograficznego.
– Publikacja jednego ogłoszenia prasowego o poszukiwaniu kandydata do pracy powoduje, że otrzymujemy nawet do 2 tysięcy ofert. Największe zainteresowanie wzbudzają stanowiska związane z marketingiem. Prawie każdy potencjalny kandydat uważa, że zna się na tej dziedzinie, nawet jeśli to przekonanie nie jest poparte żadną wiedzą teoretyczną czy doświadczeniem – wyjaśnia Andrzej Brylak, prezes firmy FujiFilm Polska Distribution. – W przypadku kiedy kandydat twierdzi, że się zna na marketingu, dajemy mu do rozwiązania zadanie polegające np. na opracowaniu strategii marketingowej dla wybranego produktu.
Absolwenci mile widziani
Jeszcze w 2004 roku firma osiągała przeciętne wyniki finansowe. Powodem takiego stanu rzeczy były obowiązujące wówczas zasady zarządzania i brak konsekwentnie realizowanej wizji marketingowej. Zmiana nastąpiła po zatrudnieniu na stanowisku prezesa zarządu obecnego jej szefa.
– Wprowadziłem system zarządzania przez cele. Polega on m.in. na tym, że osoby pracujące w różnych obszarach tworzą zespół projektowy, który przez określony czas pracuje nad wykonaniem określonego jakościowo i ilościowo celu. Dzięki takiemu rozwiązaniu ludzie wiedzą dokładnie, jakie cele mają zrealizować i w jaki sposób będzie oceniana ich praca – wyjaśnia Andrzej Brylak.
– Kiedy mamy konkretny problem, do jego rozwiązania powoływany jest zespół złożony z osób pracujących na co dzień w zupełnie różnych obszarach – wyjaśnia Krzysztof Powolny, dyrektor sprzedaży i marketingu FujiFilm. – Czasami zdarza się i tak, że osoba będąca w strukturze firmy wyżej, przy rozwiązywaniu konkretnej sprawy, podlega komuś młodszemu.
– To niezwykłe uczucie, kiedy w tak młodym wieku ma się wpływ na funkcjonowanie przedstawicielstwa wielkiego koncernu – śmieje się Joanna Musiał, młodszy kierownik promocji – W tradycyjnie zarządzanej firmie na taką możliwość musiałabym czekać jeszcze kilka lat. Czuję się członkiem zespołu, który ma pewną misję do spełnienia. Nasza jedność jest bowiem naszą siłą. Co więcej, każdy z członków zespołu posiada inne umiejętności i doświadczenia. Pracując razem, doskonale się uzupełniamy.
Odczarowanie mitu
W Polsce funkcjonuje stereotyp japońskiego przedsiębiorstwa, w którym człowiek może przepracować całe życie, a windziarz jest tak samo ważny jak dyrektor strategicznego działu. Jednak obecnie ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością.
– W japońskiej firmie można stracić pracę z dnia na dzień – mówi Andrzej Brylak. – Praktycznie nie ma już w Europie przedstawicielstwa firmy pochodzącej z Kraju Kwitnącej Wiśni, gdzie by takie zasady nadal obowiązywały. Wszystkie przedsiębiorstwa, bez względu na kraj pochodzenia kapitału, muszą walczyć z konkurencją. Utrzymywanie pracowników nienadających się do pracy spowodowałoby osłabienie pozycji rynkowej takiej firmy.
Nie oznacza to jednak, że osoby niesprawdzające się na danym stanowisku są od razu zwalniane. – Wierzymy, że nasi pracownicy mają ogromny potencjał, który staramy się wykorzystać – dodaje Andrzej Brylak. – Jeśli pracownik jest zainteresowany pracą w innym dziale, a firma posiada możliwości spełnienia jego ambicji, to przenosimy go do innego obszaru, w którym będzie mógł lepiej wykorzystać swoje predyspozycje.
Zmiany po ocenach
Podstawą do przeprowadzania zmian jest ocena pracowników. Jest ona przeprowadzana cyklicznie. Dzięki niej zarówno kierownictwo firmy, jak i sami pracownicy mogą poznać ocenę swojej pracy i czynione postępy. Na podstawie takiej analizy możemy także zaproponować pracownikowi konkretne zmiany, możliwości rozwoju i sposoby naprawy niedociągnięć – opisuje Andrzej Brylak.
– Co ciekawe, każdy z naszych pracowników ma swojego dublera. Prawdopodobnie gdzieś w firmie jest też mój – uśmiecha się Andrzej Brylak. – Takie rozwiązanie chroni nas przed różnymi przypadkami losowymi. Nie możemy przecież naszym klientom powiedzieć, że nie otrzymają zamówionych produktów na czas, bo ktoś zachorował lub zrezygnował z pracy.
Bożena Wiktorowska
REKLAMA
REKLAMA