Sprzedamy produkty za ponad 8 mld euro
REKLAMA
W naszym eksporcie co dziesiąte euro pochodzi już ze sprzedaży żywności. Przemysł rolno-spożywczy razem z branżą samochodową, produkcją sprzętu rtv i agd stał się motorem ciągnącym polską gospodarkę. Tłuste lata w handlu produktami rolno-spożywczymi pojawiły się po naszym wstąpieniu do Unii Europejskiej.
REKLAMA
REKLAMA
– Zniknęły wtedy cła i inne opłaty oraz limity i kontyngenty w wymianie towarowej ze Wspólnotą. Naszym atutem stała się stosunkowo niska cena produktów rolno-spożywczych, gdyż robociznę mamy tanią – tłumaczy Wanda Chmielewska-Gil z Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa. Nie mniej ważna stała się wysoka jakość oferowanej żywności, a jest to efekt restrukturyzacji przemysłu spożywczego, którego inwestycje były trafione i przeprowadzone w odpowiednim czasie.
W rezultacie w 2004 roku, w pierwszym roku naszego członkostwa w UE, eksport żywności zwiększył się o 31 proc. w stosunku do roku poprzedniego i wyniósł ponad 5,2 mld euro. Natomiast w roku ubiegłym sprzedaż produktów rolno-spożywczych przekroczyła 7 mld euro i wzrosła o 35 proc. Ten rok będzie także bardzo dobry.
REKLAMA
– Trudno jednak oczekiwać, aby w trzecim z kolei roku eksport żywności wzrósł o ponad 30 proc., ponieważ nie da się już tak szybko zwiększać produkcji. Można spodziewać się, że sprzedaż produktów rolno-spożywczych na zagranicznych rynkach zwiększy się o około 15 proc. i przekroczy 8 mld euro – mówi Wiesław Łopaciuk z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Zdaniem Wiesława Łopaciuka eksportowi żywności nie zaszkodził mocny złoty, a obecne osłabienie naszej waluty zwiększy rentowność sprzedaży na zagranicznych rynkach. Eksport będzie rosnąć przede wszystkim dlatego, że procentować będą mocne i trwałe więzi naszych producentów z rynkiem unijnym. Na wyniki branży nie ma większego wpływu zakaz importu z Polski mięsa i innych produktów, wprowadzony przez Rosję i Ukrainę. Po pierwsze dlatego, że udział tych krajów w naszym eksporcie jest stosunkowo niewielki, a zakaz importu nie jest w pełni skuteczny – na przykład nasze mięso trafia do Rosji przez inne kraje.
W następnych latach można się spodziewać dalszego wzrostu eksportu żywności, ponieważ nasze firmy wyruszyły już także na podbój Dalekiego Wschodu – do Japonii – oraz przymierzają się do olbrzymiego rynku chińskiego. W promocji polskiej żywności na zagranicznych rynkach pomaga Bruksela, które dofinansowuje kampanie reklamujące nasze wyroby – na przykład żywność ekologiczną czy mrożonki.
Janusz K. Kowalski
REKLAMA
REKLAMA