Producenci chcą ochrony przed konkurencją
REKLAMA
Polska przystąpiła do wspólnego europejskiego rynku uzbrojenia. Ma on zacząć działać od 1 lipca. Jego idea jest prosta – chodzi o zniesienie preferencji dla krajowych firm zbrojeniowych. Od tej pory rząd rozstrzygający przetargi na uzbrojenie będzie musiał traktować zagranicznych producentów tak samo, jak firmy krajowe.
Zwolennikiem otwarcia polskiego rynku był resort obrony narodowej. Dzięki liberalizacji wojskowi będą mogli przebierać w ofertach europejskich potentatów zbrojeniowych. Zniknie gorset preferencji dla przemysłu polskiego, który, jak sam przyznaje, nie ma jak walczyć z zachodnią konkurencją. W stanowisku dotyczącym otwarcia rynku Polskie Lobby Przemysłowe stwierdza, że nasza zbrojeniówka jest zapóźniona technologicznie.
Nie ma w tym nic zaskakującego, biorąc pod uwagę wydatki na badania naukowe w dziedzinie obronności. Jak podaje miesięcznik techniki wojskowej „Raport”, Francja – jeden z głównych europejskich producentów uzbrojenia – przeznacza na ten cel 1,2 mld euro rocznie. Tymczasem, zgodnie z planami resortu, w przyszłym roku Polska wyda na innowacje zbrojeniowe zaledwie 200 mln zł.
Zacofanie naszego przemysłu obronnego było dla wojskowych argumentem za przystąpieniem do wolnego rynku. Zdaniem polskich firm, którym przewodzą grupy Bumaru i Agencji Rozwoju Przemysłu – przemawiało za jego odrzuceniem. Nie przekonuje ich perspektywa swobodnego dostępu do europejskiego rynku ocenianego na ponad 30 mld euro. Oferując sprzęt w większości starszej generacji, nie mają szans na zamówienia nowoczesnych armii europejskich. Mogą natomiast łatwo stracić rynek krajowy, w którym dysponują około 70 proc. udziałów. W tym roku MON chce wydać na modernizację polskiej armii 3,7 mld zł.
Radosław Sikorski, minister obrony narodowej, zapowiedział, że decyzja o przystąpieniu do otwartego rynku będzie połączona z programem osłonowym dla polskiej zbrojeniówki. Szczegóły nie są znane, jednak jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od jednego z krajowych potentatów, rozmowy między producentami i ministerstwem już trwają.
Łukasz Ruciński
REKLAMA
REKLAMA