Czy Bruksela pomoże drobiarzom?
REKLAMA
Polska chce, by Unia zwiększyła dopłaty do eksportu drobiu i rozszerzyła je na produkty do tej pory dopłatami nieobjęte. Teraz Bruksela dopłaca 40 euro do 100 kg mięsa. Polska chce, by ta suma się podwoiła i dopłaty objęły nie tylko jaja, polędwiczki i tuszki kurze, ale też wszystkie elementy drobiowe. Chcemy też, by Unia sfinansowała wielką kampanię promującą mięso drobiowe, tak by złagodzić panikę wśród konsumentów.
. - Nic z tego nie będzie, mamy nieoficjalne informacje, że Unia może sfinansować tylko kampanię promocyjną. Pozostałych postulatów nie poprze - mówi Leszek Kawski z Krajowej Rady Drobiarstwa. Jego zdaniem Bruksela nie chce zwiększać dopłat, bo boi się, że w ten sposób będzie nakręcała produkcję drobiu. Tymczasem magazyny na całym świecie zawalone są obecnie mięsem drobiowym. W Polsce zalega ponad 30 tys. ton. A eksport maleje (w listopadzie wyeksportowaliśmy 35 tys. ton, w styczniu już tylko 2 tys.). Hodowcy i zakłady mięsne sprzedają dziś swoje produkty grubo poniżej kosztów.
Wiceminister rolnictwa Andrzej Babuchowski uważa, że nasi drobiarze mają szanse na wsparcie ze strony Brukseli. Nigdy bowiem Unia nie spotkała się z taką katastrofą. Nawet w przypadku choroby BSE nie było tak szybkiego i szerokiego upadku branży. BSE rozwijało się u bydła przez wiele lat, tymczasem unijny rynek drobiu zawalił się w ciągu dwóch miesięcy. - Jestem przekonany, że chociaż część spraw załatwimy - mówi Andrzej Babuchowski.
REKLAMA
REKLAMA