Urlop wychowawczy jak zwolnienie
REKLAMA
Nie spełnia kryteriów
Pan Andrzej ma firmę produkującą buty w województwie wielkopolskim. Zakład cały czas się rozwija. Dwa miesiące temu biznesmen postanowił zatrudnić nowa osobę. Chciał na to dostać refundację z urzędu pracy. - Złożyłem potrzebne dokumenty, ale pieniędzy nie dostałem - mówi przedsiębiorca.
Urzędniczka stwierdziła, że pieniądze mu nie przysługują, bo dziesięć miesięcy temu jedna z jego pracownic poszła na roczny urlop wychowawczy - a to według pośredniaka oznacza zmniejszenie zatrudnienia.
- To paranoja! Ta kobieta nadal jest moją pracownicą i po urlopie wróci na swoje stanowisko. Nie zwolniłem jej. A nawet gdybym chciał, to prawo mi tego zabrania - mówi pan Andrzej. - Gdybym kogoś zwyczajnie zwolnił, to rozumiem. Ale nie mam wpływu na to, kiedy i która z moich pracownic zachodzi w ciążę!
Nie wolno naruszać konkurencji
Gdy biznesmen domagał się wyjaśnień, urząd pracy wysłał go do Ministerstwa Pracy. Tam w pięciu departamentach - prawa pracy, rynku pracy, ubezpieczeń, warunków pracy oraz ds. kobiet, rodziny i przeciwdziałania dyskryminacji - niczego się nie dowiedział.
- Słyszałem tylko: "O, ciekawe, ale my nic na ten temat nie wiemy", i podawali mi numer telefonu do innego departamentu - opowiada pan Andrzej.
W końcu jeden z pracowników resortu dał mu odpowiedź: "Osoba na wychowawczym nie podpisuje listy pracowniczej i nie świadczy pracy, nie może być więc wliczana przy ubieganiu się o refundację do stanu zatrudnienia".
Potwierdza to Andrzej Zybała, rzecznik resortu pracy: - Przy wykorzystaniu środków pomocy publicznej nie możemy łamać zasad konkurencji. Wszyscy muszą podlegać tym samym zasadom - tłumaczy.
Chodzi o to, że zgodnie z kodeksem pracy urlop wychowawczy nie likwiduje etatu w firmie, ale w czasie jego obowiązywania pracodawca nie wypłaca pracownikowi pensji.
Resort pracy przyznaje, że przedsiębiorca, który chce dostać pomoc, powinien zatrudnić dwóch pracowników. Jednego na miejsce kobiety na wychowawczym (za niego nie dostanie żadnego zwrotu) i drugiego, który będzie już traktowany jako nowe miejsce pracy (tu refundacja będzie przysługiwać).
Jeden dostaje, drugi nie
- Urzędnicy wychowawstwo traktują tak samo jak zwolnienie z pracy - mówi Piotr Jaworski z Krajowe Izby Gospodarczej i wylicza absurdy.
Pracodawca nie dostanie refundacji, gdy pracownica idzie na urlop wychowawczy, ale gdy na macierzyński, już tak. Obala argument o niekonkurencyjności. - W jednym i drugim przypadku firma de facto nie płaci pensji - mówi Jaworski. - Bo w przypadku macierzyńskiego całą pensję refunduje pracodawcy ZUS!
Roland Budnik, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku, pokazuje jeszcze jeden paradoks. Gdy na urlop wychowawczy w firmie pójdzie pracownica administracji, a my w związku z dużymi zamówieniami będziemy chcieli zatrudnić kogoś na produkcji, to dofinansowania też nie dostaniemy. Chociaż tworzymy nowe miejsce pracy, a nie szukamy pracownika na zastępstwo. - Niestety, z powodu tych złych przepisów muszę odmawiać pracodawcom wypłaty pieniędzy - mówi Budnik i zapewnia, że będzie sugerował ministerstwu zmianę prawa.
Pan Andrzej nie dość, że zrezygnował z zatrudnienia nowej osoby, to zastrzega, że jeśli zdecyduje się na to w przyszłości, to na pewno nie będzie to kobieta.
REKLAMA
REKLAMA