Czas na średnie firmy
REKLAMA
– Rośnie popyt na tego typu polisy szczególnie w branży elektroenergetycznej, która czyni w ostatnim czasie spore inwestycje – mówi Artur Zaron z firmy brokerskiej Gras Savoye.
Według Zbigniewa Jęksy, z kierownik wydziału ubezpieczeń ogniowych dla przemysłu w Allianz Polska, liczba klientów rośnie o 10-15 proc. rocznie.
Nie przekłada się to na wzrost przypisu składki, bo takie polisy są coraz tańsze.
– Średnie składki spadły o około 30 proc. – szacuje Wojciech Trybuszkiewicz, dyrektor departamentu ubezpieczeń korporacyjnych w Generali.
Oznacza to, że obecnie za polisę BI trzeba zapłacić 120-130 proc. składki za ubezpieczenie mienia od ognia i innych zdarzeń losowych.
WAŻNE
200 mln zł, tyle rocznie wydają polscy przedsiębiorcy na polisy utraty zysków, ponad 60 proc. z tej kwoty przypada na polisy utraty zysków związane z ubezpieczeniami od ognia i innych zdarzeń losowych (FBI), reszta to składka za polisy pokrywające utracone zyski w wyniku awarii maszyn (MLoP) czy szkód budowlano-montażowych (ALoP).
Popyt na takie ubezpieczenia to efekt rosnącej liczby przedsiębiorstw kontrolowanych przez kapitał zagraniczny. –
Można oszacować, że około 50 proc. firm, o majątku powyżej 100 mln zł, zawiera takie umowy – mówi Zbigniew Jęksa.
Dodaje, że jeżeli zawęzimy ten segment tylko do branży produkcyjnej, to odsetek ten wyniesie już ok. 65-70 proc. Znacznie gorzej jest wśród średnich firm (o majątku w granicach 10-100 mln zł), gdzie polisę BI ma około 10 proc. klientów, którzy kupują polisę ogniową. W Niemczech ten odsetek jest kilkakrotnie wyższy.
Do kupna polisy BI zachęca obiegowa opinia, że ubezpieczyciel szybciej wtedy wypłaca odszkodowanie z polisy podstawowej, czyli np. ubezpieczenia mienia od ognia.
Potwierdza to praktyka. Klient, który posiada obie polisy (BI i ogniową), dostaje pieniądze szybciej. Towarzystwo robi wszystko, żeby skrócić czas, w którym będzie pokrywało utratę zysków. Od razu wdrażany jest program jak najszybszego powrotu do pełnych mocy produkcyjnych, a ubezpieczyciel pokrywa wszelkie związane z tym koszty. Oczywiście, jeśli nie przekraczają one utraconych zysków.
– W takich wypadkach dowiadujemy się o szkodzie w ciągu kilku godzin i niemal od ręki możemy przystępować do usuwania jej skutków, np. czyszczenia maszyn, żeby klient jak najszybciej mógł uruchomić produkcję – mówi Jerzy Michałowski z firmy Belfor, zajmującej się m.in. usuwaniem skutków pożarów czy zalań.
Marcin Jaworski
REKLAMA
REKLAMA