WPI spadł w marcu, ale tempo spadku coraz mniejsze
REKLAMA
Jak napisali eksperci biura w raporcie w ubiegłym miesiącu, w firmach dość radykalnie spadło wykorzystanie mocy produkcyjnych, a to oznacza dodatkowy koszt z tytułu utrzymywania maszyn, które nie są dostatecznie wykorzystywane.
"W tym miesiącu przedsiębiorstwa zasygnalizowały, że koszty wytwarzania w przeliczeniu na jednostkę wyrobu zaczęły wzrastać. Prawdopodobnie przynajmniej częściowo jest to efekt słabszego wykorzystania mocy wytwórczych" - głosi raport.
Koszty generowane są także przez osłabienie złotego. BIEC podaje, że coraz wyraźniejsze sygnały przemawiające za odwróceniem dotychczasowego trendu do umacniania złotego podrażają import surowców i materiałów przeznaczonych do produkcji.
"Zauważyć również można, że ceny importu wykazują większą zależność od relacji złotego do dolara niż relacji od złoty - euro. Waluta amerykańska w ostatnim czasie umacniała się szybciej w stosunku do złotówki niż wspólna waluta europejska. Tak więc zwiastuny słabnącej złotówki, choć sprzyjają polskim eksporterom, to jednak przyczyniają się do wzrostu kosztów wytwarzania w tych przedsiębiorstwach, które muszą importować niezbędne do produkcji surowce" - napisano w raporcie.
BIEC ocenia, że przedsiębiorcy zmuszeni są utrzymywać pod kontrolą pozostałe koszty, a więc przede wszystkim te, związane z zatrudnieniem pracowników. Biuro dodaje, że od jesieni ubiegłego roku podlegają dość silnej redukcji, czemu sprzyja sytuacja na rynku pracy pozwalająca pracodawcom zatrudniać tańszych pracowników.
"Jednak możliwości redukcji jednostkowych kosztów pracy są na ogół ograniczone nawet w sytuacji wysokiego bezrobocia, zaś wzrost kosztów związanych z importem surowców pozostaje poza sferą wpływów przedsiębiorców. Utrzymywanie się w dłuższym okresie tendencji do wzrostu kosztów produkcji zagraża pogorszeniem się sytuacji finansowej przedsiębiorstw a w konsekwencji ograniczeniem ich planów inwestycyjnych" - napisał BIEC.
Z drugiej strony przedsiębiorcy są ostatnio bardzo ostrożni w swych zamiarach do podnoszenia cen na produkowane przez nich wyroby. Sytuacja taka utrzymuje się już od jesieni ubiegłego roku.
"Warto zaznaczyć, że na ogół do tej pory wszelkim przejawom ożywienia popytu towarzyszyło nasilenie oczekiwań wzrostu cen wśród menedżerów przedsiębiorstw, nawet jeśli później nie były one w pełni realizowane. Stabilne nastroje co do oczekiwanych cen producentów w najbliższej przyszłości mogą świadczyć o słabym przekonaniu o możliwościach poszerzania zbytu produkowanych przez firmy towarów" - oceniają analitycy BIEC.
Eksperci dodają, że łagodnej obniżce ulegają ceny usług transportu i magazynowania, jednak ostatnie dostępne dane na ten temat pochodzą z grudnia ubiegłego roku.
"W minionych latach początek roku kalendarzowego charakteryzował się skokowym wzrostem tej kategorii cen, a to głównie za sprawą wzrostu cen regulowanych przez państwo. W tym roku jednak zjawisko to może pojawić się nieco później, w efekcie zapowiadanej podwyżki cen gazu" - uważa BIEC.
Biuro dodaje, że dług skarbu państwa w końcu ubiegłego roku (ostatnie dane dostępne za grudzień 2005) rósł znacznie wolniej niż w tych samych miesiącach sprzed roku.
"Z punktu widzenia stabilności cen istotny jest sposób wykorzystania przez rząd uzyskanych w ten sposób środków. Przeznaczenie ich na tzw. transfery, takie jak wzrost rent i emerytur oraz wszelkiego rodzaju zasiłki, zwykle szybciej doprowadzają do pojawienia się presji inflacyjnej niż w sytuacji gdy środki te przeznaczane są na inwestycje" - napisano w comiesięcznym opracowaniu.
REKLAMA
REKLAMA