"FT" o niepokoju polskich pracodawców
REKLAMA
"W Stoczni Szczecińskiej Nowa pracownicy znikają w tak dużej liczbie, że menedżerowie ledwo dają sobie (z tym) radę" - pisze dziennik. "Z 5,5 tys. pracowników w ubiegłym roku wyjechało na Zachód 1200. W większości byli to doświadczeni spawacze, monterzy, elektrycy lub inni wykwalifikowani robotnicy, których nie można zastąpić" - zaznacza gazeta.
"FT" cytuje przedstawicieli firm w Polsce, które borykają się z podobnym problemem. Zdaniem dyrektora ds. produkcji w Stoczni Szczecińskiej Jacka Tatarowicza, "bywają dni, kiedy pięciu, siedmiu ludzi znika bez zapowiedzi. To osoby z 10-letnim lub większym doświadczeniem. Musimy zatrudniać w ich miejsce ludzi młodych, bez doświadczenia. Wyszkolenie ich sporo nas kosztuje, ale dzięki temu dajemy radę" - powiedział Tatarowicz "FT".
Dyrektor ds. personalnych w polskim oddziale niemieckiej firmy budowlanej Hochtief Hanna Dąbrowska podkreśla, że efekty otwarcia rynków pracy przez Wielką Brytanię, Szwecję i Irlandię dało się odczuć, bo firma, szukając pracowników, musi konkurować z pracodawcami z zagranicy.
"FT" podkreśla jednocześnie, że Polska z niemal 3-milionowym bezrobociem "daleka jest od cierpienia" z powodu nagłego braku pracowników, nawet tych wykwalifikowanych.
Gazeta przywołuje dane rządowe, z których wynika, że w ostatnim kwartale 2005 r. aż 14 proc. pracodawców miało problemy ze znalezieniem pracowników (w pierwszym kwartale 2004 r. liczba ta wyniosła 8 proc.).
Dziennik pisze, że według polskich pracodawców problem z brakiem wykwalifikowanych pracowników powstał wraz z likwidacją wielu szkół zawodowych w latach 90. Z kolei zdaniem ekonomistów, jedną z przyczyn braku chętnych do pracy jest mała mobilność Polaków, którzy nie chcą np. dojeżdżać do firmy 50 km.
"Połowa Polaków w wieku produkcyjnym nie pracuje, za to wypełnia grono bezrobotnych lub osób na rentach. Nie wiadomo, ilu z nich pracuje na czarno lub za granicą, otrzymując jednocześnie świadczenia socjalne w kraju" - czytamy w dzienniku.
Gazeta zaznacza, że problemy dotyczą pracowników z umiejętnościami technicznymi (np. osób pracujących przy konstruowaniu statków, składaniu mebli czy na budowach). Na razie nie ma większych kłopotów w "strategicznych sektorach", takich jak medycyna.
"Pracodawcy liczą na to, że przy większym wzroście gospodarczym wielu z tych, którzy wyjechali, wróci do Polski z jeszcze większym doświadczeniem" - konkluduje "FT".
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA