W Polsce, tak jak w innych rozwiniętych krajach, nie trzeba już iść po pieniądze do banku. W rozwoju przedsiębiorstwa mogą pomóc również prywatni inwestorzy, tzw. aniołowie biznesu.
Jeff Bezos, założyciel Amazon.com, rozpoczynał działalność dzięki kapitałowi pozyskanemu od inwestora prywatnego, dziś jego
firma jest potentatem w branży internetowej. Thomas Alberg, który kiedyś zainwestował w Amazon.com 100 tys. dolarów, zarobił 26 mln dolarów. Podobnie zaczynali twórcy google.com. Teraz szansę mają polscy przedsiębiorcy.
Znajdź anioła
Na anioła może liczyć zapaleniec z innowacyjnym pomysłem na działalność nowej firmy, najchętniej związanej z wyższymi technologiami.
– Dużą popularnością cieszą się branże o szybkim tempie rozwoju lub rosnące nisze w ustabilizowanych sektorach. Często są to firmy związane z nowymi technologiami w dziedzinie telekomunikacji, informatyki, mediów, medycyny i usług finansowych – mówi Rafał Plutecki, prywatny inwestor.
– I nie dlatego, że taka jest moda, ale dlatego, że są to firmy generujące wysoką wartość dodaną, niemające dużej konkurencji, a jednocześnie zapewniające szybki przyrost wartości – tłumaczy Piotr Tamowicz z IBnGR.
Od dwóch lat działa Polska Sieć Aniołów Biznesu PolBAN, a od września ubiegłego roku Lewiatan Business Angels (LBA) przy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
– Widać, że rynek coraz dynamiczniej się rozwija. Lewiatan ma już 30 inwestorów, PolBAN kilkunastu. Aniołami stają się też osoby prawne, ostatnio np. Bioinfobank zainwestował w dwie innowacyjne firmy. Myślę, że ten segment będzie znacznie szybciej rósł niż sformalizowany, czyli funduszy venture capital – mówi Piotr Tamowicz. Podobnego zdania jest Rafał Plutecki.
Biznesplan, ale nie tylko
– Aniołów przybywa – prywatni inwestorzy z reguły sami kiedyś budowali firmy od zera i oprócz kapitału dostarczają spółkom niezwykle istotnej praktycznej wiedzy koniecznej do budowy wartości spółek. A takich menedżerow jest coraz więcej – mówi Rafał Plutecki, prywatny inwestor.
Anioły, w przeciwieństwie do funduszy venture capital, poszukują firm znajdujących się we wczesnej fazie rozwoju.
– Szczególnie interesujące są tzw. seed (faza koncepcji), start-up (faza uruchomienia), a czasami expansion (faza rozwoju). W fazach tych inwestycje wynoszą od kilkudziesięciu tysięcy złotych do ok. 1 miliona. Czasami atrakcyjne mogą być również przejęcia firm wymagających restrukturyzacji, ale to już dla bardziej doświadczonych – mówi Rafał Plutecki.
Wyjątkowo ciekawe projekty mogą uzyskać nawet dwa razy więcej. Anioły to jednak nie święci, liczą na sowity zwrot z zainwestowanego kapitału w ciągu kilku lat.
– Anioł stara się maksymalizować zysk, szukając zwrotu przekraczającego 30 proc. rocznie w wariancie pesymistycznym – mówi Rafał Plutecki. I dodaje, że zakłada się, że firma wymaga od 3 do 8 lat, aby zbudować rozsądną pozycję rynkową i być gotowa do sprzedaży.
Dobry pomysł to też nie wszystko. Niezbędna jest umiejętność napisania dobrego biznesplanu. Musi być on dopracowany w każdym szczególe. Średnio na sto firm składających wnioski, tylko trzy finalizują umowę z inwestorem.
Liczy się również umiejętność przekonania do swojego pomysłu. Dla aniołów, tak samo jak kompetencje, istotne są cechy osobiste przedsiębiorców, a zwłaszcza zaangażowanie w pracę i uczciwość.
Coś za coś
Firmy muszą się liczyć z tym, że inwestor może chcieć mieć wpływ na podejmowanie strategicznych decyzji. Większość aniołów inwestuje bowiem w branże, na których się zna, i wykorzystuje własne kompetencje. Chce też w firmie uzyskać większość udziałów.
Anioły inwestują w bardzo ryzykowne pomysły zapaleńców, a po osiągnięciu przez nie sukcesu rynkowego sprzedają swoje
udziały innym inwestorom branżowym, finansowym lub wprowadzają spółkę na giełdę.
Przedsiębiorcy znający jednak wszystkie plusy i minusy takiego rozwoju firmy mają sporo do zyskania.
Szukaj pomocy w sieci
www.ivp.pl
www.investing.pl
www.fuzje.pl
www.lba.pl
www.znajdzinwestora.wp.pl
Ewa Bednarz