Mali przedsiębiorcy mają czarny obraz dotacji unijnych
REKLAMA
Samo staranie się o dotację jest bardzo drogie. Małe firmy twierdzą gremialnie, że nie mają szans w wyścigu z większymi podmiotami, które stać na wynajęcie fachowców lub zatrudnienie ekspertów umiejących poruszać się po zawiłych drogach do dotacji unijnej.
To nie wszystko. Zebranie kompletu dokumentów i załączników także kosztuje małe firmy. Są zniechęcone i mają poczucie, że startują z przegranej pozycji.
REKLAMA
Tymczasem sektor mikroprzedsiębiorstw w skali kraju jest gigantem. Na koniec pierwszego półrocza tego roku firm zatrudniających nie więcej niż dziewięć osób było 3 408 987, czyli 95 proc. ogółu zaliczanych do kategorii małych i średnich. Firm, w których pracowało 10-49 pracowników, było 144 495, czyli 4 proc., a zatrudniających 50-249 osób zaledwie 0,8 proc.
Najmniejsze firmy mają zazwyczaj krótką historię, gdy tymczasem w programie inwestycyjnym dotację może dostać mikroprzedsiębiorstwo, które działa na rynku przynajmniej od trzech lat lub inwestuje w nowe technologie.
REKLAMA
Małe firmy mają też problem ze zdolnością kredytową, a kredyt jest warunkiem uzyskania dotacji inwestycyjnej. – Barierą jest brak własnych środków oraz bardzo długi okres oczekiwania na dotację – mówi Leszek Jankowski, prezes Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw.
W opublikowanym przez Fundację Raporcie 14 proc. małych firm odpowiedziało, że brak środków własnych uniemożliwia im start w wyścigu o unijne pieniądze. Konstrukcja unijnej dotacji jest taka, że najpierw trzeba zaangażować w inwestycję środki własne lub pochodzące z kredytu, a dopiero potem możliwa jest refundacja części poniesionych kosztów. Tymczasem termin wypłaty dotacji jest najczęściej niemożliwy do przewidzenia, co utrudnia im planowanie swoich finansów. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że małe firmy często wymieniają dotacje jako sposób spłaty kredytu. Zwykle spłata powinna się zacząć zaraz po zakończeniu inwestycji, ale nie znaczy to wcale, że od razu po jej zakończeniu dotacja zostanie wypłacona.
Najmniejsze firmy konkurując o dotację z tymi średniej wielkości czują, że nie mają szans, gdyż tamte, bogatsze, stać na zatrudnienie lepszych specjalistów, którzy lepiej zrobią biznesplan i lepiej przygotują wniosek. Mają większą zdolność kredytową, stać je niejednokrotnie na dłuższe zamrożenie środków własnych bez ryzyka utraty płynności. Tymczasem przedsiębiorcy wyrażają w raporcie opinię, że samo poprawne przygotowanie wniosku wymaga kilku dni lub nawet kilku tygodni pracy zespołu przyzwoicie opłacanych ludzi.
REKLAMA
Małe firmy, których nie stać na wysokokwalifikowanych doradców narzekają, że za mało jest punktów konsultacyjnych, uprawnionych do udzielania porad przedsiębiorcom, bezpłatnych szkoleń, warsztatów na temat właściwego przygotowania wniosku o wsparcie. Z raportu wynika, że są zniechęcone i uważają, że unijna dotacja inwestycyjna to dobre rozwiązanie, ale tylko dla silnych ekonomicznie. Proponują więc, żeby mikroprzedsiębiorstwa mogły stopniowo dostawać refundację unijną w miarę wydawania na inwestycję własnych pieniędzy.
Zarówno mikrusy, jaki i małe oraz średnie firmy, wszystkie razem obawiają się jednego: że funduszy strukturalnych nie wystarczy. W poprzednich trzech rundach aplikacyjnych w programie inwestycyjnym popyt wielokrotnie przewyższał podaż i fakt, że pieniądze są jeszcze dostępne, wynika wyłącznie z gigantycznego odsiewu wniosków. Do podziału tymczasem pozostało jeszcze 140 mln euro.
• nieprecyzyjne zasady rozliczania i dołączania obowiązkowych załączników, co powoduje konieczność wielokrotnego uzupełniania wniosku
• trudności w wypełnianiu wniosków spowodowane nieprecyzyjnymi tytułami poszczególnych punktów
• zbyt duża liczba obowiązkowych załączników, jak np. potwierdzone przez bank dowody zapłaty, wyciągi bankowe
• konieczność dostarczenia dokumentów trudnych do uzyskania, jak np. świadectwa pochodzenia towarów
• wymogi określające tryb i terminy uzupełniania wniosku o wypłatę dotacji, konieczność uzyskania dodatkowych dokumentów do poprawek w zbyt krótkim czasie przewidzianym umową
• dynamiczna sytuacja w gospodarce powodująca, że niektóre technologie lub modele maszyn ujęte w budżecie już w czasie realizacji projektu nie są optymalnym wyborem z oferty rynkowej.
• nieumiejętność przygotowania wniosku o dotację, niestaranność w wypełnianiu wniosku
• trudności w terminowym wywiązywaniu się z umowy o dotację
• brak nawyku czytania podpisywanych dokumentów oraz trudności w ich rozumieniu
• kłopoty z zagwarantowaniem wkładu własnego w realizowany projekt
• niska zdolność kredytowa i problemy z płynnością w trakcie realizacji projektu jeszcze przed wypłatą dotacji
• nieumiejętność planowania etapów realizacji projektu i przewidywania scenariuszy rozwoju firmy w trakcie realizacji projektu
• brak dostatecznej wiedzy o planowaniu finansowym; szczególnie mikroprzedsiębiorstwa nie są w stanie skonstruować projektu pod względem finansowym
• brak umiejętności planowania rezultatów projektu, co skutkuje koniecznością zwrotu udzielonego już wsparcia
• niedostateczna kultura biznesowa przejawiająca się w niedotrzymywaniu terminów, braku nadzoru nad dokumentacją i korespondencją
• konflikty interesów polegające na przyzwyczajeniu do korzystania z usług znajomych i rodziny.
REKLAMA
REKLAMA