Banki same sobie nawarzyły piwa. Konkurują tak ostro, że podbierają sobie klientów. Sprzyjają temu coraz bardziej sugestywne akcje reklamowe. Bryluje w tym Bank BPH, który nie zważając na zbliżającą się fuzję z Pekao, ostro walczy o rynek.
Bitwę o podbieranie klientów konkurencji najbardziej widać na rynku kart kredytowych, kredytów hipotecznych i kont osobistych. Marże przy kredytach mieszkaniowych spadły już poniżej 1 proc. Banki rezygnują z prowizji za udzielenie kredytów, tak jak ING Bank Śląski, który zachęca wprost: najtańszy kredyt hipoteczny w złotych.
Millennium kusi niskim oprocentowaniem (od 1,40 w CHF) i oczywiście nie pobiera prowizji. Podobna lista pokus, promocji i upustów dotyczy kart kredytowych.
BGŻ, Millennium, ING BSK dają kartę kredytową bez opłat za wydanie i pierwszy rok użytkowania. ING Bank Śląski wprost namawia na zamianę karty innego banku. Na tym nie dość! Lukas Bank do darmowej karty kredytowej dopłaca 50 zł.
Standardem staje się promocja polegająca na zwolnieniu nowych klientów z opłat za prowadzenie konta i pomoc w przeniesieniu rachunku.
– Stosujemy różne zachęty i promocje dla nowych klientów. Dla osób, które przenoszą konto z innego banku, przygotowaliśmy specjalny pakiet „Pomocny doradca”. Nasi specjaliści pomagają w załatwieniu wielu, nierzadko skomplikowanych formalności – przyznaje Jacek Balcer, rzecznik Banku BPH.
Banki wiedzą, że dobrą reklamą mogą wyciągnąć klientów od konkurencji. Na rynku robi się więc coraz ciaśniej. Z najnowszych badań instytutu Pentor wynika, że tzw. ubankowienie społeczeństwa przekroczyło już 70 proc., co oznacza, że w każdym gospodarstwie domowym jest przynajmniej jeden rachunek bankowy. Już teraz 15 proc. bankowców twierdzi, że nowo pozyskani klienci są głównym powodem wzrostu tegorocznych przychodów banków.
