Ile kosztuje zmiana ekipy rządzącej
REKLAMA
Parlamentarzyści, którzy nie zostali wybrani na kolejną kadencję, otrzymają na pożegnanie zastrzyk finansowy w wysokości trzymiesięcznego uposażenia. Każdy z 280 posłów i 83 senatorów wzbogaci się o 28 580,70 zł.
REKLAMA
REKLAMA
Profesor Witold Kieżun z Wyższej Szkoły Zarządzania i Przedsiębiorczości im. Leona Koźmińskiego uważa, że posłowie powinni zrezygnować z odpraw, ponieważ przez cztery lata zarabiali wystarczająco dobrze. – Przywilej ten należy zarezerwować dla posłów zawodowych, którzy cały swój czas i energię poświęcają na pracę w parlamencie i otrzymują za to wynagrodzenie – mówi Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego. Prawa do odprawy nie powinni mieć natomiast ci posłowie, którzy nie pobierają parlamentarnej pensji, ponieważ mają własne źródła utrzymania, np. są ministrami lub właścicielami firm.
Z 36 posłów IV kadencji niepobierających uposażenia, w nowym Sejmie nie zasiądzie 20, w tym dwóch ministrów – Lech Nikolski i Józef Pilarczyk. oni dostaną pieniądze za zakończenie pracy i w Sejmie, i w rządzie. Odprawę otrzyma też były senator Henryk Stokłosa.
Marek Belka na pytanie, co będzie robił, jak przestanie być premierem, odpowiada, że przez najbliższe trzy miesiące nic, bo nie musi. Osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe, w tym premier, zachowują bowiem wynagrodzenie przez 3 miesiące po odwołaniu, ale pod warunkiem, że urząd sprawowały dłużej niż 12 miesięcy. Obecnie prawo takie przysługuje 105 ministrom, wiceministrom i wojewodom. Gdy podejmą pracę, ale mniej płatną, państwo pokryje różnicę, wypłacając im dodatek wyrównawczy. Mirosław Sawicki, który po ustąpieniu z fotela ministra edukacji ponownie obejmie funkcję dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, dzięki wspomnianemu przepisowi do stycznia będzie zarabiał ponad 10 tys. zł, zamiast niecałych 6 tys. zł.
Profesor Michał Kulesza, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, tłumaczy, że dobry pracownik po rozwiązaniu kontraktu zwykle dostaje odprawę. Dlatego, jego zdaniem, nie ma w tym nic złego, by takie prawo przysługiwało ministrom. – Należy szanować klasę rządzącą, a nasze państwo stać na odprawy pozwalające na spokojne zakończenie kadencji – zgadza się z profesorem Grażyna Kopińska. Z takim poglądem nie zgadza się prof. W. Kieżun. – Byli ministrowie powinni otrzymywać pensje najwyżej przez miesiąc po opuszczeniu fotela. Nie stać nas na trzymiesięczne odprawy dla liczącej 200 osób „erki”.
Jolanta Góra
REKLAMA
REKLAMA