PiS zakręci autostradą
REKLAMA
Choć politycy PiS nie chcą wypowiadać się w tej sprawie tuż przed wyborami prezydenckimi, nie ukrywają, że podpisanie kontraktu było błędem, a wiceminister Kurylczyk stanie za to przed prokuratorem.
REKLAMA
– Sprawa A-1 to dla nas priorytet. Ale musimy tak realizować przedsięwzięcie, aby nie narażać budżetu na straty – stwierdza Jerzy Polaczek, najpoważniejszy kandydat na przyszłego ministra infrastruktury.
REKLAMA
Tymczasem państwo może za umowę sporo zapłacić. Dlaczego? Otóż przy tak wysokich kosztach budowy przejazd trasą będzie drogi. Kierowcy będą więc ją omijać, tym bardziej że obok pobiegnie wyremontowana droga krajowa nr 1. W rezultacie państwo będzie dopłacać koncesjonariuszowi brakujące wpływy, do czego zobowiązało się w umowie koncesyjnej. Ile? Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) – ok. 200 mln zł w pierwszym roku eksploatacji.
– Rzeczywiście, w pierwszych trzech latach od uruchomienia trasy na pewno zaistnieje konieczność dopłat – oświadcza Tomasz Szymczak, rzecznik GTC. Nie potwierdza kwoty, ale zaznacza, że okres państwowych rekompensat dla GTC może się przedłużyć, jeśli autostrada nie będzie w tym czasie uruchomiona na całej długości aż do południowej granicy.
Ile będzie kosztować ewentualne zerwanie umowy? GTC twierdzi, że 24 mln euro (90 mln zł). Ale w GDDKiA można nieoficjalnie usłyszeć, że już wcześniej liczono się z taką alternatywą. Wyodrębniona w Krajowym Funduszu Drogowym rezerwa w wysokości 126 mln zł miałaby zostać przeznaczona właśnie na ten cel.
REKLAMA
Problem w tym, że GTC już rozpoczęła prace, bo otrzymała wreszcie kredyt z dwóch instytucji finansowych: Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Nordyckiego Banku Inwestycyjnego. Rzecznik spółki nie chciał zdradzić jego wysokości.
– Na pewno jest to kwota, która zapewni nam front robót do końca tego roku – poinformował Szymczak.
Co na to wszystko drugi z koalicjantów? Poseł Tadeusz Jarmuziewicz z Platformy Obywatelskiej pytany o możliwość rozwiązania kontraktu z GTC, przyznaje: – Boję się, że taki czarny scenariusz może nastąpić. To będzie nieszczęście, bo po zerwaniu umowy zachodni inwestorzy zaczną nas oglądać pod lupą – powiedział.
Adam Woźniak
REKLAMA
REKLAMA