Robotnicy wykorzystują lukę w prawie
REKLAMA
W Austrii istnieje luka prawna, dzięki której robotnicy z nowych krajów mogą pracować legalnie - wystarczy, że zarejestrują się w izbie gospodarczej. Większość robotników z nowych krajów zarejestrowała się w zrzeszeniu dla robotników niewykwalifikowanych, gdzie nie są potrzebne żadne certyfikaty i dyplomy.
Mimo tego zrzeszenia zarzucają im, że często podejmują się prac, do których nie mają uprawnień, a także pracują za dużo mniej niż normalni pracownicy. Podczas gdy w Austrii minimalna stawka za godzinę pracy dla niewykwalifikowanego robotnika wynosi około 10 euro, a pracodawcy oprócz tego wnoszą dodatkowe opłaty na opiekę socjalną i podatki, jednoosobowe firmy ze wschodu oferują swą pracę za 3 euro za godzinę - podkreśla Stangl.
Zrzeszenie kierowane przez Stangla ostrzega, że większość tych jednoosobowych "udawanych firm", określa się mianem podwykonawców, lecz na rynku funkcjonują one jako tania siła robocza.
Według Stangla, w Austrii działa ich około 6-7 tysięcy. "Przedsiębiorstwa, które funkcjonują według zasad (...) nie są w stanie (z nimi) konkurować" - zauważa Stangl.
Jak informuje Federalna Izba Gospodarcza, w rezultacie może to doprowadzić do zmniejszenia przychodów z podatków w austriackim budżecie i zaburzyć ceny na rynku pracy. Jak podkreśla Associated Press, pomimo że nie ziściły się obawy sprzed rozszerzenia Unii, iż nastąpi inwazja taniej siły roboczej z nowych krajów członkowskich, niektóre firmy w Austrii i Niemczech odczuwają skutki przyjazdu chętnych do pracy za mniejsze pieniądze robotników.
Zarówno w Austrii i w Niemczech obowiązują dość ostre ograniczenia dla nowych członków na rynku pracy, w obawie przed wzrostem bezrobocia. Wiedeń planuje przedłużenie restrykcje aż do 2009 roku.
REKLAMA
REKLAMA