Nie spełniamy norm ekologicznych
REKLAMA
REKLAMA
Są kraje unijne, które zbierają 10-13 kilogramów. My nie będziemy w stanie zebrać nawet kilograma – ocenia Piotr Widuch. Tylko ustawowy obowiązek wypełnienie minimalnego limitu, w połączeniu z wysokimi karami za jego niewypełnienie jest w stanie zmusić producentów, importerów i sprzedawców sprzętu do finansowania systemu zbiórki, uważają przedstawiciele Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.
REKLAMA
– Te same firmy, które zbierają z rynku odpady komunalne mogłyby zbierać również sprzęt elektroniczny i elektryczny. Musi to być jednak dla nich opłacalne. Ponieważ nie ma w ustawie zapisanego minimalnego obowiązku zbiórki 4 kilogramów na mieszkańca taki system nie powstanie – uważa Jerzy Ziaja prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.
Producenci elektroniki zapowiadają utworzenie organizacji odzysku, która będzie zajmowała się zbiórką i odzyskiem odpadów. – Czekamy tylko na decyzję Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – mówi Wojciech Konecki, dyrektor generalnych europejskiego stowarzyszenia producentów artykułów gospodarstwa domowego CECED Polska. Według jego wyliczeń stworzenie systemu zbiórki i odzysku elektroniki będzie kosztować 30-50 mln zł rocznie. Twierdzi, że nie będzie problemu z zebraniem z rynku 4 kilogramów odpadów na osobę.
W Polsce zbiera się obecnie ok. 0,5 kilograma elektroniki na osobę. Aby sprostać unijnej dyrektywie zbiórka musiałaby wzrosnąć o 700 procent. Około 300 podmiotów zajmuje się odzyskiem i recyklingiem odpadów elektronicznych. Jednak tylko kilka z nich spełnia europejskie standardy.
Julita Wróbel
REKLAMA
REKLAMA