Muszą zapłacić VAT z odsetkami
REKLAMA
Mechanizm działania urzędów jest prosty. Na podstawie analizy zeznań rocznych (PIT) typowane są te osoby, które wykazały w zeznaniu przychody z umów zlecenia i o dzieło wyższe, niż wynosi limit tzw. zwolnienia podmiotowego. W ub.r. było to 45 700 zł, jeśli przychody uzyskiwane były przez cały rok. Jeśli przychody takie podatnik zaczął uzyskiwać później, np. w połowie roku, kwota ta jest proporcjonalnie niższa.
REKLAMA
REKLAMA
Na podstawie takiego ustalenia do podatników kierowane są wezwania do złożenia zaległych deklaracji VAT-7 (miesięcznych) oraz zapłaty podatku wraz z odsetkami. Zdaniem urzędników, należy to zrobić za okres od momentu przekroczenia limitu do dziś. Utraconego w ub.r. zwolnienia nie odzyskuje się bowiem z początkiem roku od nowa.
O tym, że to nie makabryczny żart, a smutna rzeczywistość, przekonało się już kilku czytelników. Nietrudno też wyobrazić sobie zdziwienie kogoś, kto nagle dostaje z urzędu wezwanie do zapłaty zaległego podatku. Żądanie, któremu nie towarzyszy żadna informacja o tym, że z niezłożenia deklaracji można się wytłumaczyć.
Tymczasem – jak zgodnie podkreślali pytani przez nas eksperci – urząd nie ma prawa niejako z góry żądać od podatników składania zaległych deklaracji i zapłaty podatku. Najpierw powinien sprawdzić, czy konkretna osoba jest w rozumieniu art. 15 ustawy o VAT podatnikiem tego podatku. Jeśli tego nie robi, świadczy to o nieznajomości przepisów.
Od razu wyjaśnijmy, że nie wszystkie urzędy prowadzą taką akcję. Nie jest jednak wykluczone, że urzędów żądających od zleceniodawców zapłaty zaległego VAT będzie przybywało. Akcja wstępnego rozliczania zeznań dobiegła właśnie końca.
REKLAMA
REKLAMA