Zmiany w pakcie stabilności nie zastąpią reform
REKLAMA
"To jest ułatwieniem w porównaniu z brakiem takich ruchów, ale w żadnej mierze nie zastąpi tego co było i jest potrzebne, czyli reformy, która doprowadzi do tego, że wydatki się ograniczy, a dzięki temu deficyt będzie szybko spadać a podatki będą mogły być niższe" - powiedział Balcerowicz. "Te zmiany mogą być ryzykowne, bo mogą być mniej skuteczne w zapobieganiu nieodpowiedzialnej polityce fiskalnej" - dodał.
Pod koniec marca szefowie państw i rządów krajów Unii Europejskiej zaaprobowali reformę, która łagodzi zasady dyscypliny budżetowej w państwach Unii Europejskiej. Zasady te ujęto w tzw. Pakcie Stabilności i Wzrostu mającym zapewnić stabilność unijnej waluty - euro.
Po tych ustaleniach minister finansów przewodniczącego w tym półroczu UE Luksemburga Jean-Claude Juncker powiedział, że nowi członkowie Unii Europejskiej mogą wejść do strefy euro nawet z deficytem przekraczającym 3 procent PKB, pod warunkiem, że rozmiary deficytu byłyby zbliżone do 3 proc.
Odnowienie zasad tzw. Paktu Stabilności i Wzrostu, który narzuca budżetom krajów UE dyscyplinę służącą stabilizowaniu wspólnej waluty po to, by utrzymywać inflację i stopy procentowe na odpowiednio niskim poziomie, opiera się na dwóch głównych filarach.
Po pierwsze deficyt budżetowy żadnego kraju strefy euro, pod groźbą uruchomienia procedury nadmiernego deficytu, nie może przekroczyć wartości 3 proc. PKB, po drugie dług publiczny musi wynosić poniżej 60 proc. PKB.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA