Atrakcyjne luksemburskie
REKLAMA
– Przede wszystkich jest to oferta dla osób, które mają oszczędności w walutach obcych, a nie w złotych – uważa Maciej Kossowski, doradca z Expandera.
Wskazuje on jednak na zalety zagranicznych funduszy, przede wszystkim niższe koszty zarządzania. Na przykład zagraniczne fundusze akcji potrącają z aktywów klienta od 2 do 2,5 proc. rocznie podczas gdy polskie od 3,5 do 4 proc. Jego zdaniem, Polacy nie zwracają jeszcze większej uwagi na koszty zarządzania, tymczasem są one znacznie ważniejsze niż prowizje (które akurat kształtują się na podobnych poziomach co w TFI działających na polskim rynku). Ponadto fundusze luksemburskie mają z reguły formę „parasola”, np. Franklin Templeton w jednej konstrukcji prawnej zarejestrował w Luksemburgu aż 44 fundusze. Przerzucając pieniądze między takimi subfunduszami, nie płacimy tzw. podatku Belki, podczas gdy w przypadku polskich "umbrella funds" nadal są w tej kwesii kontrowersje (Ministerstwo Finansów twierdzi, że podatek się należy). Polskie fundusze z reguły pobierają opłaty dystrybucyjne na wejściu, podczas gdy zachodnie stosują często model: zerowa opłata za wejście i opłaty za umorzenie (malejące w kolejnych latach). Dla klienta, który chce inwestować długoterminowo, to znacznie korzystniejsze rozwiązanie, bo cała wpłacona kwota „pracuje” w funduszu.
REKLAMA
REKLAMA