Zasadnicze pytanie jest takie, czy zmiana wywołuje kryzys, czy kryzys zmianę i czy w ogóle to, co niektórzy nazywają problemem, a inni sytuacją niestabilną, musi pójść w kierunku całkowitej rewolucji w naszym życiu? Czy jesteśmy skazani na uleganie lękom i silnym emocjom? Jak w ogóle podejść do kwestii trudnej zmiany?