Kłopoty firm ze znalezieniem pracowników
REKLAMA
REKLAMA
Z najnowszych danych GUS wynika, że w ostatnich trzech latach polskie firmy stworzyły 1,75 mln nowych miejsc pracy. Dzięki temu wskaźnik bezrobocia jest już niemal na poziomie średniej UE. Główną bolączką naszego rynku pracy stał się brak pracowników i związana z tym konieczność aktywizacji osób, które są w wieku zdolności do pracy i pozostają bierne.
REKLAMA
- Wyzwaniem, przed którym stoi polska gospodarka, jest brak rąk do pracy, bo bez nich nie będziemy się dynamicznie rozwijać - podkreśla Grażyna Zielińska, wiceprzewodnicząca Naczelnej Rady Zatrudnienia.
Rekord aktywności
REKLAMA
Dane GUS, który od 1992 roku prowadzi Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL), wskazują, że nigdy dotąd tak dynamicznie nie zmieniała się sytuacja na rynku pracy. W III kwartale 2007 r. pracowało 15,43 mln osób, a w II kwartale 2004 r. 13,68 mln. Obecny poziom zatrudnienia jest już bliski rekordu z sierpnia 1998 r., kiedy pracowało 15,6 mln osób. Tylko trzy razy po 1989 roku - obecnie, w sierpniu 1997 r. i rok później - pracowało ponad 15,4 mln.
W efekcie w ostatnich trzech latach o połowę zmniejszyła się liczba bezrobotnych i wskaźnik bezrobocia. W II kwartale 2004 r. było 3,23 mln bezrobotnych, a wskaźnik bezrobocia wynosił 19,1 proc. W III kwartale tego roku osób bez pracy było 1,53 mln, a wskaźnik bezrobocia zmalał do 9 proc.
Miejsca pracy powstają w branżach najbardziej pożądanych dla nowoczesnej gospodarki. W usługach pracuje 8,34 mln osób, a w przemyśle 4,79 mln. Trzy lata temu takich osób było odpowiednio 7,30 mln i 3,97 mln. W tych dwóch sektorach firmy stworzyły więc prawie 1,9 mln miejsc pracy. Zmniejsza się natomiast zatrudnienie w rolnictwie. Obecnie pracuje w nim 2,3 mln osób.
Firmy nauczyły się, jak przetrwać
REKLAMA
Eksperci podkreślają, że obecna sytuacja jest efektem dobrej koniunktury gospodarczej w Europie i na świecie oraz otwarcia naszej gospodarki na zewnątrz. Firmy nauczyły się też w okresie dekoniunktury lat 1999-2003 radzić sobie z trudnym otoczeniem na rynku.
- Pierwotną przyczyną, która odwróciła pozytywne trendy na rynku pracy, był kryzys rosyjski w 1998 roku, który wyzwolił w polskiej gospodarce wiele procesów, w wyniku których w latach 1999-2002 liczba pracujących zmniejszyła się o ponad 1,5 mln osób - podkreśla Maciej Bukowski, szef Instytutu Badań Strukturalnych.
Tłumaczy, że proces ten - określany mianem drugiej fali restrukturyzacji - był związany ze wzrostem produktywności i jakości pracy w firmach. Często był osiągany dzięki zmniejszaniu zatrudnienia. Mniej osób wykonywało te same obowiązki i dzięki temu firmy zdołały przetrwać okres dekoniunktury. Nauczyły się też, jak osiągać większą wydajność i ciąć koszty. Kiedy poprawiła się koniunktura, miały większą możliwość rozwoju i wzrostu zatrudnienia.
- Do poprawy sytuacji na rynku pracy przyczyniła się też decyzja o obniżeniu podatku dochodowego dla firm - dodaje Henryk Michałowicz z Konfederacji Pracodawców Polskich.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że sytuacja będzie się poprawiać, ale coraz wolniej, dlatego rząd powinien podjąć działania zmierzające do aktywizacji osób pozostających poza rynkiem pracy, których potrzebuje gospodarka.
- Jeśli nie zaktywizujemy osób w wieku przedemerytalnym, naszej gospodarce grozi stagnacja, bo firmy nie będą mieć pracowników - podkreśla Grażyna Zielińska.
Dotkliwe braki kadrowe
Firmy coraz częściej narzekają na brak rąk do pracy. Ostatni raport Banku Światowego wskazuje, że przedsiębiorcy w tym roku jako pierwszą barierę w rozwoju wymieniają właśnie braki kadrowe. Jeszcze dwa lat temu była ona na miejscu trzynastym. Podobne wnioski płyną z najnowszych badań PBS DGA dotyczących pomorskiego rynku pracy. 31 proc. tamtejszych pracodawców narzeka na braki kadrowe, a wśród dużych firm zatrudniających ponad 250 pracowników odsetek ten stanowi aż 58 proc. Zaledwie 2,2 proc. przedsiębiorstw z tego regionu deklaruje, że będzie zwalniać pracowników, a co trzecia firma będzie zwiększać zatrudnienie.
Henryk Michałowicz uważa, że braki kadrowe będą stanowić coraz większe zagrożenie dla rozwoju firm. Mogą doprowadzić nawet do przenoszenia przedsiębiorstw produkcyjnych i usługowych za granicę.
- Wiele firm może podejmować decyzje o zaprzestaniu dalszej ekspansji, bo ma coraz większe problemy ze znalezieniem pracowników - podkreśla Henryk Michałowicz.
Zwraca też uwagę, że o rosnącym zapotrzebowaniu na pracowników mogą też świadczyć dane Państwowej Inspekcji Pracy o zwiększającej się liczbie wypadków przy pracy. Tłumaczy, że może to być efektem tego, że w firmach zatrudniani są coraz częściej niedoświadczeni i nieprzeszkoleni pracownicy. Pracodawcy, chcąc wywiązać się z kontraktów, wykorzystują wszelkie rezerwy kadrowe. Potwierdzają to dane GUS dotyczące osób długotrwale bezrobotnych, tj. pozostających bez pracy ponad 12 miesięcy. Wynika z nich, że w ciągu dwóch ostatnich lat ich liczba zmniejszyła się z 1,58 mln do 0,69 mln. Rynek pracy tak potrzebuje pracowników, że wracają na niego nawet ci, którzy do niedawna nie mieli szans na zatrudnienie.
Bierny jak Polak
Profesor Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego wskazuje, że mimo poprawiającej się sytuacji nadal niewiele osób pracuje. GUS podaje, że wskaźnik zatrudnienia osób w wieku 15-64 lata w III kwartale 2007 r. wynosił 57,8 proc. Mimo poprawy, jest to wciąż najgorszy wynik w UE. Średnia dla 27 krajów Unii wynosi 64,4 proc. Szczególnie mało jest pracujących osób w wieku powyżej 50 lat. Pracuje co czwarta osoba w tym wieku.
- Okres dobrej koniunktury i zmieniająca się sytuacja na rynku pracy to najlepszy czas na wprowadzanie niepopularnych, ale koniecznych reform - podkreśla prof. Elżbieta Kryńska.
Tłumaczy, że ewentualne kontynuowanie polityki dezaktywizacji doprowadzi do dalszego wzrostu liczby osób biernych zawodowo.
- Takich osób nie ubywa, ale wręcz przybywa, mimo że zwiększyło się zatrudnienie w Polsce - wskazuje prof. Kryńska.
Trzy lata temu było ich 14,18 mln, a obecnie 14,41 mln. Z tej liczby 7,26 mln to osoby w tzw. wieku produkcyjnym. Część z nich kształci się lub jest niezdolnych do pracy ze względu na stan zdrowia, ale wiele korzysta z wcześniejszych emerytur, rent, zasiłków czy świadczeń przedemerytalnych. To osoby, które mogłyby pracować. Dzięki istniejącym przepisom, odchodzą jednak z rynku pracy.
Konieczna aktywizacja
Eksperci zwracają uwagę, że obok likwidacji rozwiązań zachęcających do opuszczania rynku pracy konieczne jest wprowadzenie programu aktywizacji tych, którzy poza tym rynkiem się już znaleźli.
- Do bezrobotnych pozostających w rejestrach urzędów pracy trzeba kierować indywidualnie programy, dzięki którym będą się aktywizować. Wymaga to usprawnienia polityki państwa na rynku pracy - uważa prof. Elżbieta Kryńska.
Henryk Michałowicz zwraca uwagę, że pierwszym krokiem w tym kierunku jest odciążenie urzędów pracy od biurokratycznych obowiązków.
- Trzeba jak najszybciej zwolnic ich z obowiązku rozliczania składki na NFZ - podkreśla Henryki Michałowicz.
Jego zdaniem pozwoli im to koncentrować się na tych, którzy rzeczywiście poszukują pracy, a nie tylko są zarejestrowani, by mieć prawo do bezpłatnego leczenia. Konieczne jest też wprowadzenie realnych zachęt dla firm, aby szkoliły pracowników.
- W Polsce niewiele osób kształci się przez całe życie, a to warunek pozostawania na rynku pracy, bo pracownik na bieżąco doskonali umiejętności - mówi Henryk Michałowicz.
Polski i europejski rynek pracyKliknij aby zobaczyć ilustrację.
Bartosz Marczuk
bartosz.marczuk@infor,pl
OPINIE
JAN RUTKOWSKI
Bank Światowy
Brak rąk do pracy stał się główną barierą w rozwoju polskich firm. W tym roku aż 60 proc. deklaruje, że ma problemy z kadrą. Konsekwencją tego mogą być rosnące problemy w funkcjonowaniu firm, które w skrajnym przypadku mogą prowadzić do ich przenoszenia do innych krajów. Bezrobocie przestało być głównym problemem naszego rynku pracy, bo niemal każdy, kto chce pracować, znajdzie pracę. Problemem pozostaje niski wskaźnik zatrudnienia. W Polsce pracuje niespełna 60 proc. osób do tego zdolnych. To bardzo mało. Niska stopa zatrudnienia jest problemem ekonomicznym, bo przekłada się na niższy dobrobyt kraju - mało osób pracuje i przez to dochód na osobę jest niższy niż potencjalny. Problem aktywizacji dotyczy głównie osób starszych. Jeśli porównany dane dotyczące pracujących osób starszych z krajami UE, to dzieli nas przepaść. Tam pracuje niemal połowa osób po 55 roku życia, u nas co czwarta taka osoba. Wynika to z nieprzemyślanej polityki dezaktywizacji - przyznawania m.in. wcześniejszych emerytur, rent, zasiłków i świadczeń przedemerytalnych. Trzeba z nią skończyć, wprowadzając równocześnie program aktywizacji starszych osób.
MATEUSZ WALEWSKI
Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych
Bezrobocie w Polsce zmniejsza się szybko i może spaść nawet do 6 proc. w ciągu dwóch, trzech lat. Nie ma jednak co liczyć na to, że całkiem zniknie. Może wręcz być tak, że w momencie spowolnienia gospodarczego znowu zacznie szybko rosnąć. Firmy coraz częściej narzekają na brak rąk do pracy. Myślę, że o tym, czy będą miały kadry, będzie decydował dalszy przebieg procesów emigracyjnych. Chodzi o to, czy ludzie, którzy wyjechali do UE, zaczną wracać do Polski, oraz czy ci, którzy obecnie wchodzą na rynek pracy, zostaną. Jeśli emigranci nie wrócą, a ludzie będą wciąż wyjeżdżać, będziemy mieć problem. Nie obawiałbym się jednak, że w najbliższym czasie firmy działające w Polsce będą wynosić się z kraju ze względu na braki kadrowe. Często działają u nas od niedawna, a zmienić miejsce funkcjonowania nie jest łatwo. Braki na rynku pracy będą powodować szybki wzrost płac i to - oprócz wzrostu kosztów funkcjonowania firm - może przyspieszyć powroty z emigracji i zahamować wyjazdy. Jeśli w Polsce zarobki będą doganiać unijne, ludzie będą mieli mniejszą motywację do wyjazdów. Może to też spowodować powrót na rynek pracy osób w wieku przedemerytalnym.
REKLAMA
REKLAMA