Nowe przepisy nie przyśpieszyły postępowań gospodarczych
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Pół roku temu weszły w życie znowelizowane przepisy kodeksu postępowania cywilnego (Dz.U. z 1964 r. nr 43, poz. 296 z późn. zm.), które miały zdyscyplinować strony postępowań gospodarczych i przyśpieszyć ich bieg. Już dziś prawnicy uważają jednak, że nie osiągnęły one celów, którym miały służyć, a nawet utrudniły dochodzenie praw przed sądem.
Kosztem prawdy
Rozwiązania wprowadzone 20 marca miały przyśpieszyć i usprawnić sądowe postępowania gospodarcze. Ustawodawca chciał to osiągnąć przez radykalne skrócenie etapów pośrednich, oddzielających złożenie pozwu od wyroku. Prawnicy zwracają uwagę, iż tak daleko posunięty formalizm budzi zastrzeżenia.
- W wielu przypadkach zignorowanie przez sąd pisma, któremu nie można nadać biegu z powodu braków formalnych, odbywa się kosztem trafności rozstrzygnięcia - zauważa Rafał Wypiór, adwokat z Kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór.
- Wówczas spór o rzeczywiste prawa zamienia się w formalną rozgrywkę, w której o wygranej decyduje przypadek albo błahy błąd - dodaje.
Przedsiębiorcy zauważają również, że wprowadzenie zmian dało sądom zbyt duże uprawnienia do pomijania dowodów. Sądy nie do końca właściwie je wykorzystują.
- Sądy nadużywają uprawnienia do pomijania kolejnych wniosków dowodowych. Jest to ze szkodą dla stron i wyjaśnienia istoty sprawy - komentuje radca prawny Rafał Maciesza z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych P. J. Sowisło z Poznania.
Uważa on, że jest to działanie celowe, mające zrekompensować przerwy między terminami, które tak czy inaczej wydłużają czas rozpoznania sprawy.
Prawnicy krytykują również rozwiązanie, które nakłada na sąd obowiązek pominięcia twierdzeń i dowodów zgłoszonych po przekroczeniu terminu, czyli tzw. prekluzję procesową.
- Nadmierny rygoryzm w egzekwowaniu prekluzji dowodowej z jednej strony pozbawia strony możliwości udowodnienia swoich racji, a z drugiej pociąga za sobą lawinę rozstrzygnięć opartych na błędnym stanie faktycznym - twierdzi radca prawny Rafał Maciesza.
Sądy mają więcej pracy
REKLAMA
Niektórzy z prawników twierdzą, że nowe przepisy paradoksalnie doprowadziły do obciążenia sądów. Nakazują one np. sądowi zwracać lub odrzucać pisma zawierające braki formalne wnoszone przez stronę reprezentowaną przez zawodowego pełnomocnika.
- Zmiany doprowadziły do przyśpieszenia postępowań, ale tylko w tym sensie, że wiele spraw jest umarzanych z przyczyn formalnych. Potem jednak toczy się postępowanie zażaleniowe. W sumie więc sprawa trwa dłużej - twierdzi Renata Sobolewska, partner zarządzający w Kancelarii Chłopecki Sobolewska i Wspólnicy.
Kolejnym rozwiązaniem, które wzbudza kontrowersje, jest brak możliwości wnoszenia przez strony w postępowaniu gospodarczym powództwa wzajemnego.
- Może to spowodować, że pozwani przedsiębiorcy, którzy uważają, że przysługują im wzajemne roszczenia wobec kontrahentów, wytaczać będą odrębne powództwa - tłumaczy Paweł Kowalski, radca prawny w Kancelarii Rachelski i Wspólnicy.
- Może zatem dojść do sytuacji, gdy spory z jednej umowy będą rozpatrywane w dwóch odrębnych procesach, co może prowadzić do dublowania postępowania dowodowego - dodaje.
Martwy przepis
Marcowa nowelizacja wprowadziła także możliwość wyrokowania przez sądy gospodarcze na posiedzeniach niejawnych - bez udziału stron. Prawnicy twierdzą, że przepis ten jest martwy.
- Nie znam przypadku, by sąd gospodarczy wyrokował na posiedzeniu niejawnym, a taka możliwość była już od 1989 do 2005 roku. Wówczas się nie sprawdziła - mówi Rafał Wypiór.
- Sądy stosunkowo ostrożnie korzystają z możliwości wyrokowania na posiedzeniu niejawnym na podstawie samego tylko sędziowskiego uznania, iż przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne - ocenia Piotr Świątkowski, adwokat z BSJP Legal and Tax Advice.
- Taka praktyka jest o tyle zrozumiała, iż zastosowanie tej możliwości wiąże się z koniecznością dokonania swoistego przedsądu - tłumaczy.
Prawa stron zagrożone
REKLAMA
Prawnicy alarmują, że wprowadzona próba przyśpieszenia postępowań może odbywać się kosztem praw stron. Zwiększenie formalizmu postępowania powoduje, że strona procesowa traci możliwość ochrony swych praw z błahych powodów, np. z powodu nieopłacenia apelacji.
- Wyobraźmy sobie, że duża spółka otrzymuje odpis skomplikowanego pozwu i musi w ciągu 14 dni odnieść się do wszystkich zarzutów i przedstawić wszelkie dowody. Sztab ludzi musi w tym czasie przeanalizować zagadnienie, odnaleźć i zgromadzić dowody, prawnicy muszą sporządzić pismo i z załącznikami i odpisem wysłać do sądu - przedstawia Renata Sobolewska.
- Po jakimś czasie może się okazać, że jakiś ważny dokument został pominięty. Sąd nie weźmie go pod uwagę przy orzekaniu - dodaje.
Dlatego też pełnomocnicy są niezadowoleni ze zmian.
- Może się zdarzać, że sędzia będzie czyhał na formalny błąd profesjonalnego pełnomocnika, by móc sprawę szybko zakończyć, zwracając pozew lub odrzucając apelację z powodu niedołączenia jednego załącznika - podsumowuje Rafał Wypiór.
879 tys. spraw wytoczyli w 2006 roku przedsiębiorcy przed sądami rejonowymi
Skutki marcowej nowelizacji
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
MAŁGORZATA OSTRZYŻEK
REKLAMA
REKLAMA