Zabezpieczanie ryzyka kursowego przedsiębiorstwa na rynku walutowym
REKLAMA
Zarządzający finansami przedsiębiorstw na hasło forex reagują jednoznacznie - nie uznają go za miejsce zabezpieczenia przed ryzykiem kursowym, tylko za rynek spekulacji, którym w przeważającej mierze jest. Jedynie największe firmy i banki inwestycyjne na świecie mogą sobie pozwolić na aktywne zarządzanie ryzykiem na tym rynku. Wielkość obrotów oraz możliwość negocjowania prowizji daje im szersze pole działania niż podmiotom, które działają w mniejszej skali. Polskie przedsiębiorstwa dotychczas rzadko sięgały po mechanizmy funkcjonujące na rynku forex jako zabezpieczenie ryzyka kursowego.
REKLAMA
REKLAMA
Po doświadczeniach z 2008 r. i upadku wielu firm z powodu zawarcia niekorzystnych umów na opcje walutowe przedsiębiorstwa, zwłaszcza z sektora MŚP, ograniczyły tego typu asekurację lub z niej zrezygnowały. Nie korzystają one w znaczącej skali z usług firm zewnętrznych zajmujących się aktywnym zabezpieczaniem ryzyka walutowego, w tym kursowego.
Zarządzający finansami z niepokojem otwierają każdego dnia tabele kursów walut, ale stabilizacji nie ma tam nigdy. Rankiem naszego czasu kończą pracę rynki dalekowschodnie, zaczyna się handel walutami w Europie, a po sześciu godzinach wkraczają Stany Zjednoczone.
Spokojny sen można jednak wywalczyć niewielkim kosztem. Warto zdecydować się na samodzielne zarządzanie ryzykiem kursowym. Można to zrobić poprzez otwarcie rachunku i aktywne zarządzanie u brokera forex.
Asekuracja na foreksie zarządzana samodzielnie
Przyczyn, dla których warto przemyśleć bezpośrednie zawieranie transakcji w celach zabezpieczających przez firmę na foreksie, jest wiele. Najważniejsze z nich to:
REKLAMA
1. Niezależność w podejmowaniu decyzji - powierzając firmie zewnętrznej zarządzanie ryzykiem, nie mamy wpływu na jej bieżące działania. Natomiast o skutkach, często negatywnych, niektórych operacji zleceniodawca dowiaduje się często post factum. Firmy te mają bowiem nadzieję na wyprowadzenie transakcji na plus, dlatego skrzętnie unikają informowania zleceniodawcy o byciu „pod kreską”. Stały podgląd i monitorowanie na poziomie przedsiębiorstwa nie wyklucza otrzymywania informacji niepełnych lub mylnych.
2. Pominięcie pośrednika - rynek walutowy ma strukturę trzy-, a nawet w niektórych przypadkach czterostopniową. Zlecenie jakichkolwiek transakcji na nim firmie zewnętrznej to dodanie do całego łańcucha kolejnego pośrednika. Przedsiębiorstwo znajduje się zawsze na najniższym poziomie w tej hierarchii. Wszystkie poziomy powyżej niejako ex officio mają zabezpieczony interes prawny, a więc i finansowy. Wyjątkiem można w tej hierarchii nazwać najwyższy stopień, czyli Interbank. Nie jest to bowiem bank w tradycyjnym rozumieniu, tylko sieć komunikacyjna, która sama w sobie z zasady nie jest spersonifikowana, a więc nie prowadzi także działalności finansowej.
3. Obniżenie kosztów obsługi zarządzania ryzykiem kursowym - spłaszczenie hierarchii pośredników przynosi oszczędności w każdej dziedzinie, a w dziedzinie finansów zwłaszcza. Nigdzie nie znajdziemy reklamy strategii zabezpieczania na foreksie we własnym zakresie. Żaden bank ani profesjonalna firma zarządzająca ryzykiem nie zaoferują nam czegoś, w czym nie uczestniczą z oczekiwaniem zysków. Nic w tym dziwnego, skoro do zabezpieczenia np. 100 tys. euro przed ryzykiem zmiany kursu, przy zawarciu bezpośrednio transakcji przeciwnej na platformie transakcyjnej, wystarczy ponieść koszt 3000 euro (przy dźwigni 1 : 100), w dodatku najczęściej podlegający zwrotowi. Wśród właścicieli firm i księgowych odpowiedzialnych za finanse rozwiązanie to nie jest jednak popularne. Nie ma bowiem nikogo zainteresowanego promowaniem tego typu możliwości, a firmy hedgingowe często stosują wręcz kampanię odstraszania. Przedstawiają one niebezpieczeństwo ryzyka samodzielnego tradingu na foreksie przez firmy.
4. Wyeliminowanie instrumentów pochodnych - z natury rzeczy „skażonych” niepewnością jutra - banki i firmy zarządzające ryzykiem w ramach hedgingu oferują przedsiębiorstwom, jako formy zabezpieczenia, instrumenty pochodne (kontrakty terminowe forward i futures, opcje walutowe, swapy). Wszystkie transakcje terminowe zawierają element niepewności co do przyszłych zdarzeń. Nikt nie jest w stanie przewidzieć sytuacji na rynkach finansowych, zwłaszcza w perspektywie średnio- i długoterminowej. Czasem sytuacja na rynku walutowym zmienia się drastycznie z godziny na godzinę, często bez podstaw fundamentalnych. Zawarcie takich umów wpycha niejako przedsiębiorstwo pośrednio w nurt spekulacyjny rynku. Skutki jednak, często negatywne, firma odczuwa już bezpośrednio. Nawet najbardziej popularne kontrakty forward, to:
• ryzyko niepewności w finalizowaniu kontraktów, które oparte jest na zaufaniu między stronami umowy,
• ryzyko makroekonomiczne związane np. z kształtowaniem się kursów walut i stóp procentowych, na które mają wpływ NBP oraz polityka makroekonomiczna innych krajów, zwłaszcza Eurolandu.
Kontrakty forward nie są standaryzowane, a przebieg kwotowań kursów wymiany od daty zawarcia do dnia jego wykonania (czyli do momentu obliczenia wielkości zobowiązań podlegających rozliczeniu) nie ma żadnego znaczenia. Tymczasem zmiany kursów walut przebiegają czasem w bardzo krótkich przedziałach czasowych.
Więcej w miesięczniku Controlling i Rachunkowość Zarządcza - Zamów prenumeratę >>
REKLAMA
REKLAMA