Inwestorzy giełdowi wciąż niezdecydowani
REKLAMA
REKLAMA
GPW
REKLAMA
Na naszym parkiecie główne indeksy rozpoczęły dzień od całkiem przyzwoitego wzrostu. Wskaźnik koniunktury największych spółek zyskiwał 1,4 proc., a WIG rósł o 1,2 proc. Zapowiadało się na zacieranie złego wrażenia z kilku ostatnich dni. Skończyło się jednak tylko na dobrych widokach. Około południa ze zwyżki zostały szczątki. Oba główne indeksy zbliżyły się do zera, podobnie zresztą jak wskaźniki małych i średnich firm. Czekanie na dane było dla większości inwestorów zbyt stresujące. Spośród największych spółek, indeksów przed spadkami broniły jedynie Pekao i KGHM, który pokazał zysk znacznie wyższy, niż się spodziewano, co inwestorzy nagrodzili 5 proc. wzrostem kursu. To jednak za mało, by pobudzić indeksy do większego wzrostu. Piątek WIG20 zakończył zwyżką o 0,15 proc., WIG wzrósł o niespełna 0,4 proc. Zdecydowanie lepiej wypadł wskaźnik średnich spółek, zyskując niemal 1,2 proc. SWIG80 zwiększył swoją wartość o 0,64 proc. Obroty mocno spadły i wyniosły zaledwie 968 mln zł. Były najniższe od końca kwietnia.
Giełdy zagraniczne
REKLAMA
Mimo niezbyt dobrych danych dotyczących rynku pracy i inflacji, indeksy za oceanem zakończyły czwartkową sesję całkiem przyzwoicie. Dow Jones zyskał prawie 0,6 proc., a S&P500 wzrósł o 1,5 proc. Ten ostatni nie zdołał wprawdzie wrócić ponad 900 punktów, ale to na razie niewielkie zmartwienie, wciąż jest bardzo blisko i jeszcze jeden niewielki wzrost pozwoli przeskoczyć tę barierę o charakterze bardziej psychologicznym, niż technicznym. Po wczorajszej zwyżce za wcześnie jeszcze jednak mówić, że korekta wzrostów na Wall Street dobiegła końca.
Na giełdach azjatyckich optymizm po amerykańskiej sesji był spory. Wszystkie wskaźniki zanotowały wzrost. Liderzy, tacy jak Tajwan, Filipiny, Hong Kong, Indie, zyskali po niemal 2%. O 1,9% zwiększył swoją wartość Nikkei, odrabiając połowę strat z czwartkowej sesji i tym samym kończąc tydzień niewielkim spadkiem.
Główne europejskie parkiety wystartowały na niewielkich plusach, nie sięgających nawet 1 proc. Przez pierwszą część dnia niewiele się działo. Inwestorzy z opóźnieniem i niezbyt gwałtownie reagowali na dane dotyczące spadku PKB w Niemczech o 3,8 proc. i we Francji o 1,2 proc. Dopiero wczesnym popołudniem DAX zdecydował się przepełznąć na ujemną stronę, tracąc około 0,3 proc. Wkrótce po nim podobnego wyczynu dokonał FTSE a jeszcze później dołączyli Francuzi.
Nasi węgierscy bratankowie zupełnie nie przejęli się informacją, że ich gospodarka skurczyła się o 6,4 proc., a Czesi uczcili największy w historii spadek PKB o 3,4 proc. (oczekiwano spadku o 1,8 proc.) ponad 2 proc. wzrostem praskiego indeksu PX50. Jak widać niezbadane są reakcje inwestorów. BUX zaczął spadać dopiero około godziny 13.00 a za nim pozostałe wskaźniki. Tuż przed zakończeniem sesji znów powrócił optymizm nieznanego, prawdopodobnie amerykańskiego pochodzenia.
Waluty
REKLAMA
Piątek zaczął się pomyślnie dla wspólnej waluty, ale wkrótce dolar zaczął zyskiwać przewagę. Około godziny 9.00 za euro trzeba było płacić 1,358 dolara, o pół centa mniej, niż w czwartek. Do południa wahania były bardzo niewielkie. Inwestorzy czekali z pewnością na dane makroekonomiczne. Informacja o spadku PKB Niemiec o 3,8 proc. w pierwszym kwartale nie wywarła jednak na nich żadnego wrażenia.
Złoty od rana kontynuował umocnienie wobec dolara, rozpoczęte jeszcze we wtorek po południu. Nie było ono jednak zbyt duże i amerykańska waluta szybko przeszła do kontrataku. Około południa jego efekt był już całkiem pokaźny. Za dolara trzeba było płacić 3,31 zł, o 3 grosze więcej niż w czwartek. Wygląda na to, że wczorajsze popołudniowe umocnienie się naszej waluty było jedynie przystankiem w jej dalszej przecenie. Podobnie wyglądały jej zmagania z euro, które w południe wyceniano już na niemal 4,5 zł, o prawie 4 grosze drożej niż w czwartek. Frank ocierał się o poziom 3 zł.
Podsumowanie
Publikacje informacji o wynikach europejskich gospodarek nie były w stanie pobudzić indeksów giełdowych do bardziej zdecydowanych ruchów. Wskaźniki przez cały dzień trzymały się okolic zera. Na tym tle nasz WIG20 prezentował się całkiem nieźle. Jest szansa, że w przyszłym tygodniu będziemy mieć do czynienia z próbą kontynuacji wzrostu. Jeśli tylko pozwoli na to Wielki Brat zza Wielkiego Oceanu. Ale chwilę nudy też przeżyjemy bez wielkiego żalu.
REKLAMA
REKLAMA