Produkcja spada, ale nie dramatycznie
REKLAMA
REKLAMA
Niespodziewanie mały, wynoszący zaledwie 2 proc. spadek produkcji w marcu okazał się być jedynie zjawiskiem jednorazowym. Rozbudził on jednak nadzieję, że najgorsze nasza gospodarka ma już za sobą. Być może tak jest, ale na wzrost trzeba będzie jeszcze poczekać.
REKLAMA
Analitycy spodziewali się spadku w kwietniu o 10,8 proc. w ujęciu rok do roku i niecałe 6 proc. w porównaniu do marca 2009 r. Rzeczywiste dane były więc nieco gorsze od oczekiwań, ale chyba nie ma powodów do załamywania rąk.
REKLAMA
Publikacja danych nie spowodowała znaczącej reakcji rynków finansowych. Indeksy na warszawskiej giełdzie pozostawały na plusie. WIG20, wskaźnik koniunktury na rynku największych spółek pozostawał bardzo blisko kluczowego poziomu 1900 punktów. Nie zanotowano też większego wpływu publikacji na sytuację na naszym rynku walutowym. Złoty nieznacznie umacniał się wobec dolara i tracił nieco w stosunku do euro i franka.
Produkcja przemysłowa w Polsce zmniejsza się szósty miesiąc z rzędu. Najgorsze były styczeń i luty, gdy spadek przekraczał 14 proc. w porównaniu do poziomu z pierwszych miesięcy 2008 r. W marcu niespodziewanie wyniki były o wiele lepsze, produkcja była niższa jedynie o 2 proc. w porównaniu do marca ubiegłego roku, a w porównaniu do lutego nastąpił nawet wyraźny wzrost.
Warto zwrócić uwagę, że spowolnienie w polskim przemyśle, choć dość wyraźne, jest i tak dużo niższe niż w innych krajach europejskich. Według opublikowanych niedawno przez unijny urząd statystyczny danych, w marcu produkcja w 27 krajach Unii obniżyła się w porównaniu do marca ubiegłego roku o 18,8 proc., a w krajach należących do strefy euro nawet o 20,2 proc. Rekordzistami w tej kategorii były Estonia i Luksemburg, gdzie spadek przekroczył 29 proc., a najlepiej wypadły Grecja, gdzie spadek wyniósł zaledwie 5,8 proc., Portugalia, gdzie obniżka wyniosła 7,9 proc. oraz Polska ze spadkiem sięgającym 10 proc. (według metodologii Unii Europejskiej).
REKLAMA
REKLAMA