Niebezpieczeństwa darmowego oprogramowania
REKLAMA
REKLAMA
Przyjmijmy, że szukasz nowego oprogramowania do pracy biurowej - z edytorem tekstu, arkuszem kalkulacyjnym itd. Rozpoczynasz wyszukiwanie i Twoja wyszukiwarka proponuje ci różne opcje. Pierwsza z nich brzmi obiecująco; strona internetowa, na której znajdują się pliki, których potrzebujesz, wygląda na legalną, więc bez namysłu klikasz. Zanim jednak będziesz mógł pobrać to, czego potrzebujesz, musisz zarejestrować się na stronie, podając swoje nazwisko, adres oraz ważny adres e-mail.
REKLAMA
REKLAMA
Chociaż wydaje ci się to trochę dziwne, przypominasz sobie , że słyszałeś o portalach, na których można pobierać dane, wymagających rejestracji w celu pobierania z pełną prędkością. Tak więc, nieco zirytowany, podajesz żądane dane w odpowiednich polach. Szybko zaznaczasz odpowiednie pole, aby potwierdzić, że zgadzasz się z warunkami, których wcale nie czytasz - w końcu zawsze zawierają to samo. Chwilę później z zadowoleniem pobierasz potrzebny Ci program.
Jednak niedługo po tym czeka Cię niemiła niespodzianka: dostajesz e-maila z żądaniem, abyś przelał 96 dolarów. Zgadzając się na warunki, nabyłeś 2 letnią subskrypcję pomocy technicznej. Jeżeli nie zapłacisz, grożą Ci sankcje prawne.
Szacuje sie, że 10 do 20% ofiar takich oszustw płaci za subskrypcję. Nie pozwól zastraszyć się tego typu groźbami. Oszustwa, takie jak to, polegają na wyłudzaniu pieniędzy poprzez żerowanie na naszym strachu przed prawem. Wiesz, że wcale nie czytałeś warunków (być może dlatego, że uważałeś, że prawdopodobnie i tak ich nie zrozumiesz lub nigdy nie słyszałeś o negatywnych skutkach).
Jeżeli dostaniesz podobny e-mail, zrób małe badanie: poszukaj w Internecie podobnych przypadków lub skontaktuj się z adwokatem. Możliwe, że taka groźba nie ma żadnej mocy prawnej lub pozostanie właśnie tym - tylko groźbą - ponieważ cyberprzestępcy zadowolą się pieniędzmi, jakie otrzymają od tych 10 - 20% ofiar, które im zapłacą.
Źródło: Kaspersky LAB
REKLAMA
REKLAMA