Banki centralne rozpoczęły interwencję
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Proeksportowa gospodarka Kraju Kwitnącej Wiśni próbuje podnieść się po marcowym kataklizmie, a znaczące umocnienie jena zaprzepaszcza te starania. W ostatnich tygodniach silny wzrost obaw o stan globalnego ożywienia skłaniał inwestorów do szukania miejsc, gdzie można bezpiecznie przechować kapitał, wycofywany z ryzykownych aktywów. Beneficjentem takich transferów stały się złoto, frank szwajcarski i właśnie jen japoński. Dzisiejsza interwencja BoJ doprowadziła do wzrostu kursu USD/JPY do 79,40 z 77,10, co oznacza prawie trzyprocentową przecenę jena. W ciągu ostatniej doby to już drugi przypadek, kiedy bank centralny próbuje działać przeciwko nadmiernej aprecjacji krajowej waluty.
REKLAMA
Wczoraj Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) nieoczekiwanie ogłosił, że zawęża przedział wahań dla trzymiesięcznej stawki Libor z 0-0,75 proc. do 0-0,25 proc., aby utrzymywać stopę procentową „jak najbliżej zera”. Jednocześnie bank zwiększa podaż depozytów na żądanie z 30 do 80 mld franków. W ten sposób SNB chce zwiększyć płynność na rynku pieniężnym i doprowadzić do negatywnych stawek oprocentowania depozytów we franku dla zagranicznych podmiotów. Ma to zniechęcić je do kupowania franka, który obecnie jest najdroższy w całej swojej historii.
Przeczytaj również: Czy znasz największe transakcje na rynku walutowym?
Banki centralne Japonii i Szwajcarii w końcu przestały przyglądać się z boku temu, co dzieje się z walutami ich krajów, jednak ich działania mogą okazać się nieskuteczne, jeśli nie poprawią się perspektywy dla globalnej gospodarki. Jak na razie wszystkie wskaźniki koniunktury wieszczą spowolnienie tempa ożywienia od Stanów Zjednoczonych, przez Niemcy, po Chiny i Japonię. Dodatkowo cały czas aktualny pozostaje temat kryzysu zadłużenia w strefie euro i ryzyka, jakie niesie rozprzestrzenienie się „zarazy zadłużenia” na Włochy i Hiszpanię, odpowiednio trzecią i czwartą gospodarkę Eurolandu. Rentowności obligacji dziesięcioletnich tych państw już przekroczyły 6 proc. i coraz większe obawy budzi wizja konieczności zewnętrznej pomocy finansowej. Dlatego, dopóki na rynkach finansowych nie pojawią się przesłanki do jaśniejszej oceny przyszłości, dopóty awersja do ryzyka będzie skłaniać do ucieczki we franka, jena i złoto.
Polecamy serwis: Inwestycje
Dziś w centrum uwagi znajdują się konferencja prasowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego oraz cotygodniowy raport o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych z USA. Trichet może zasygnalizować powrót banku centralnego do skupu obligacji rządowych na rynku wtórnym, co mogłoby przełożyć się na uspokojenie sytuacji na europejskim rynku długu. Ważne też będą odniesienia do stóp procentowych, gdzie w kontekście słabnącego ożywienia coraz bardziej prawdopodobne staje się odwlekanie kolejnej podwyżki i będzie to negatywny sygnał dla notowań euro. Liczba wniosków o zasiłek zbliżyła się w zeszłym tygodniu do 400 tys., podtrzymanie tej tendencji daje szansę na poprawę nastrojów.
Konrad Białas
Dom Maklerski AFS
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.