Niejednoznaczne notowania na rynku surowcowym
REKLAMA
REKLAMA
Notowania jak zwykle kształtowały się pod wpływem informacji, a raczej oczekiwań, co do koniunktury gospodarczej, a kondycją dolara. Ceny ropy naftowej gatunku Brent poszły w górę o nieco ponad 1 proc., osiągając w piątek wczesnym popołudniem poziom 81,3 dolara za baryłkę.
REKLAMA
Od początku marca wzrosły o ponad 6 proc. i od dwóch tygodni znajdują się w trendzie zwyżkowym, przerywanym jedynie niewielkimi korektami. Od dołka z połowy lutego baryłka zdrożała o ponad 13 dolarów, czyli o niemal 20 proc.
REKLAMA
Do styczniowego szczytu brakuje jej jedynie 1,6 dolara, czyli niecałe 2 proc. Prognozy wzrostu cen opierają się na wzroście zapotrzebowania
ze strony gospodarek wschodzących, szczególnie chińskiej. W lutym import ropy do Chin zwiększył się o 48 proc.
OPEC, organizacja zrzeszająca największych producentów i eksporterów ropy naftowej przewiduje wzrost dziennego zapotrzebowania na surowiec o 900 tys. baryłek dziennie, podczas gdy jeszcze niedawno szacowała ten wzrost na 100 tys. baryłek.
Na początku tygodnia rosły ceny miedzi w związku ze spekulacjami, że w Chinach będzie rósł popyt na ten metal nie tylko z powodu zwiększonego zapotrzebowania ze strony tamtejszego przemysłu, ale także będzie kupowany jako alternatywa inwestycyjna.
Tego typu argumenty wydają się jednak mało przekonujące. We wtorek ceny miedzi w Londynie zwyżkowały o prawie 1 proc., do nieco ponad 7500 dolarów za tonę, zaś w Szanghaju spadały o ponad 1 proc., do 8786 dolarów za tonę. Zdaniem maklerów notowania mogą w niedługim czasie osiągnąć poziom 7600 dolarów a potencjał spadków jest mocno ograniczony.
Nadzieje na wzrost cen biorą się z obserwacji rosnącego dynamicznie chińskiego importu i eksportu, ale nie uwzględniają konsekwencji coraz bardziej prawdopodobnej podwyżki stóp procentowych i chłodzenia tamtejszej gospodarki.
Na rynku złota trwa dość wyraźna huśtawka nastrojów. Od połowy lutego do pierwszych dni marca cena kruszcu wzrosła o 54 dolary, czyli o prawie 5 proc., osiągając poziom 1144 dolarów za uncję. Od ustanowienia tego lokalnego szczytu, czyli od 3 marca do minionego czwartku, notowania spadły o 45 dolarów, a więc o niemal 4 proc.
Koniec tygodnia przyniósł ponowny wzrost ceny do 1114 dolarów za uncję. Umocnienie się złotego spowodowało spadek cen złota w naszej walucie o 2,6 proc.
Niekonsekwencja w zmianach notowań palladu i platyny może wskazywać, że ich notowaniami rządzą nie tyle względy fundamentalne, czyli rzeczywisty popyt i podaż, ale inwestycyjne, czyli popyt i podaż ze strony funduszy. Notowania palladu poszły w dół o ponad 3 proc. a platyny w górę o 2,7 proc.
Polecamy: Inwestycje.wieszjak.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.