Nowy termin umorzeniu zaległości wobec ZUS pod znakiem zapytania

Chodzi o przygotowany przez posłów PO projekt nowelizacji m.in. ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, prawa bankowego. Dotyczy on kobiet prowadzących działalność gospodarczą, które będąc na zasiłku macierzyńskim lub urlopie wychowawczym nie opłacały składek społecznych.

Przez wiele lat ZUS nie domagał się tych składek, ale w 2006 r. zmieniła się interpretacja przepisów i zakład uznał, że kobiety mają zaległości więc zaczął ściągać wraz z odsetkami. W 2009 r. Sejm wprowadził ustawę, która umożliwiła młodym matkom prowadzącym działalność gospodarczą złożenie wniosku do ZUS - w terminie do 1 września 2010 r. - o umorzenie zaległych należności.

Zgodnie z projektem nowelizacji - drugie czytanie odbyło się w środę w Sejmie - termin na złożenie wniosku do ZUS o umorzenie należności zostałby wydłużony do 1 września 2013 r. Podczas debaty PiS złożył jednak poprawkę, która przewiduje zniesienie tego terminu.

"Może się okazać, że termin, nawet wydłużony o dwa lata może być za krótki (...). Wiele osób mogło zakończyć działalność gospodarczą (...), może nie zdawać sobie sprawy z tego, że za kilka lat ZUS przyśle im zaświadczenie o zaległości" - argumentowała Barbara Bartuś z PiS.

W uzasadnieniu do projektu nowelizacji posłowie PO napisali, że z danych ZUS wynika, iż po terminie wpłynęło 260 wniosków. "Można przyjąć, że część osób zaniechała ich złożenia, z uwagi na upływ terminu. Jednakże można założyć, że łącznie nie będzie, to więcej jak kilkaset osób. Średnia kwota składek umorzonych na podstawie wniosków złożonych do 1 września 2010 r. to 3808 zł" - wskazano.

Według autorów projektu, gdyby przyjąć, że w dodatkowym terminie wnioski o umorzenie złożyłoby 300 osób, łączny koszt wyniósłby 1 mln 142 tys. zł.

W uzasadnieniu podkreślono, że zgodnie z danymi ZUS, zdecydowana większość decyzji o umorzeniu składek (71,76 proc.) dotyczyła należności nieopłaconych. Spośród umorzonych należności, które zostały opłacone większość (66,21 proc.) zaliczono na poczet zaległych bieżących lub przyszłych składek, zaś tylko 33,79 proc. zwrócono.