Pracownicy nie korzystają z ruchomego czasu pracy
REKLAMA
Od 22 sierpnia do 14 grudnia tego roku 337 przedsiębiorstw zawarło z pracownikami porozumienie w sprawie wydłużenia okresów rozliczeniowych czasu pracy. Dzięki temu firmy mogą zwiększać lub zmniejszać wymiar czasu pracy podwładnych w zależności od potrzeb produkcji. Rzadziej lub później zapłacą im też za nadgodziny. Wprowadzanie takich rozwiązań umożliwiła firmom ustawa antykryzysowa, która będzie obowiązywać do końca 2011 roku. Mogą z nich skorzystać wszyscy pracodawcy, którzy posiadają status przedsiębiorcy, a nie tylko ci, którzy zanotowali straty z powodu kryzysu.
REKLAMA
Swoich uprawnień wynikających z ustawy nie wykorzystują jednak pracownicy. Z sondy DGP przeprowadzonej wśród największych polskich pracodawców wynika, że tylko nieliczni podwładni domagali się od firm ustalenia indywidualnego rozkładu czasu pracy.
Popularne wydłużenie
Spośród wszystkich zmian dotyczących czasu pracy, które wprowadziła ustawa antykryzysowa, największym zainteresowaniem firm cieszy się wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy. Dzięki temu rozwiązaniu pracodawca może np. zaplanować, że w okresie koniunktury podwładni będą pracować także w soboty. Dni wolnych w zamian może udzielić im, gdy zapotrzebowanie na produkcję będzie mniejsze. Nie zapłaci wówczas pracownikom dodatku za pracę w godzinach nadliczbowych. Dodatek za przekroczenie tygodniowej normy czasu pracy (40 godz.) zapłaci natomiast w późniejszym terminie. Firma musi to zrobić na koniec okresu rozliczeniowego czasu pracy.
Wydłużenie okresu rozliczeniowego wymaga zmiany układu zbiorowego pracy lub zawarcia porozumienia ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami pracowników.
- Okazuje się, że pracodawcy i pracownicy mogą się porozumieć i samodzielnie wprowadzić elastyczny czas pracy - mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan.
REKLAMA
Spośród 272 firm, które już porozumiały się w tej sprawie z pracownikami do końca października tego roku, najmniej, bo tylko ośmiu przedsiębiorców, zdecydowało się na zmianę układu zbiorowego pracy, 120 firm zawarło porozumienie ze związkami zawodowymi, a pozostali - z przedstawicielstwem pracowników (dane Państwowej Inspekcji Pracy). Aż 77 proc. porozumień przewiduje wydłużenie okresu rozliczeniowego do maksymalnego wymiaru 12 miesięcy.
- Sądzę, że pracodawcy mają zbyt dużą swobodę w zawieraniu takich porozumień. Przepisy powinny np. zezwalać na ich podpisywanie tylko z tymi przedstawicielami pracowników, którzy są wybrani przez załogę w drodze głosowania - mówi Zbigniew Kruszyński z NSZZ Solidarność, członek zespołu monitorującego stosowanie ustawy antykryzysowej powołanego z inicjatywy resortu pracy.
Podkreśla, że uniemożliwi to wskazywanie członków przedstawicielstwa przez pracodawcę.
Mniejszym zainteresowaniem firm cieszy się możliwość wprowadzenia indywidualnych rozkładów czasu pracy. Dzięki temu rozwiązaniu przedsiębiorcy mogą ustalać różne godziny rozpoczynania i kończenia pracy podwładnych w poszczególne dni. Firmy, które zawrą w tej sprawie porozumienia z pracownikami, nie muszą płacić im dodatku za nadgodziny, jeżeli podwładny rozpocznie danego dnia pracę wcześniej niż dnia poprzedniego.
Nie wszyscy chętni
REKLAMA
Z ankiety PKPP Lewiatan wynika, że około 50 proc. przedsiębiorców nie jest zainteresowanych rozwiązaniami zawartymi w ustawie antykryzysowej dotyczącymi czasu pracy. Dane te potwierdza także sonda DGP przeprowadzona wśród największych polskich pracodawców. Zmianami nie jest zainteresowana m.in. Telekomunikacja Polska, Orlen czy Jeronimo-Martins Dystrybucja, właściciel sieci Biedronka. W szczytowym okresie kryzysu gospodarczego, gdy ustawa antykryzysowa jeszcze nie obowiązywała, firmy na własną rękę starały się wprowadzać elastyczny czas pracy.
- Przez trzy miesiące, od końca kwietnia do końca lipca, pracowaliśmy przez cztery dni w tygodniu. Ograniczyliśmy do minimum pracę w weekendy oraz w godzinach nadliczbowych, a jeśli takie wystąpiły, pracownik otrzymywał za nie zazwyczaj dni wolne - mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Zdaniem przedstawicieli Telekomunikacji Polskiej rozwiązania zawarte w ustawie antykryzysowej nie są zbyt atrakcyjne, ponadto wymagają ustaleń ze związkami, co jest niezwykle czasochłonne. Dlatego wiele firm rozważa, czy zmiany mogą być dla nich opłacalne.
- Analizujemy obecnie przepisy dotyczące wydłużenia okresów rozliczeniowych. Nie można podejmować takich decyzji bez przemyśleń - mówi Anna Osadczuk, rzecznik KGHM.
Pracownicy nie korzystają
Ze swoich uprawnień przewidzianych w ustawie antykryzysowej nie korzystają pracownicy, którzy wychowują dziecko do 14 roku życia lub opiekują się osobą niesamodzielną. Od 22 sierpnia tego roku mogą oni składać do pracodawcy wniosek o ustalenie indywidualnego rozkładu czasu pracy. Dzięki temu w poszczególnych dniach mogliby rozpoczynać i kończyć pracę o różnych godzinach. Ułatwiłoby im to godzenie obowiązków pracowniczych i rodzicielskich (np. korzystanie ze żłobków lub przedszkoli). Pracodawca może nie wyrazić na to zgody tylko wtedy, gdy zmiana godzin pracy byłaby niemożliwa ze względu na organizację lub rodzaj pracy wykonywany przez pracownika.
Z sondy DGP przeprowadzonej w firmach, które zatrudniają łącznie kilkaset tysięcy pracowników, wynika, że tylko w jednej (TP) nieliczni pracownicy złożyli wnioski w tej sprawie. Duże firmy często bowiem samodzielnie, a nie na podstawie ustawy antykryzysowej, wprowadzają dla pracowników indywidualne rozkłady czasu pracy.
- Pracownicy mogą się też obawiać utraty pracy, jeśli będą domagać się swoich uprawnień. A sytuacja na rynku pracy jest obecnie trudniejsza niż np. dwa lata temu - mówi Dorota Głogosz z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Podkreśla też, że wielu pracowników po prostu nie wie o nowym uprawnieniu przysługującym im na podstawie ustawy antykryzysowej.
120 firm do końca października 2009 r. porozumiało się ze związkami zawodowymi w sprawie wydłużenia okresu rozliczeniowego
Zmiany w czasie pracy
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Łukasz Guza
lukasz.guza@infor.pl
REKLAMA
REKLAMA