Każda złotówka zainwestowana w pracownika przynosi firmie 1,71 zł
REKLAMA
Badanie zostało wykonane w połowie 2009 r. na grupie 37 przedsiębiorstw o istotnym znaczeniu dla gospodarek państw, w których działają. Były to firmy z branż: bankowej, energetycznej, transportowej, sektora produkcyjnego, telekomunikacji, a także sieci handlowe i media. Badano okres od 1 stycznia do 31 grudnia 2008 r.
REKLAMA
REKLAMA
"To, że polski pracodawca z każdej złotówki zainwestowanej w personel odzyskuje prawie drugie tyle, wynika głównie z faktu, że wynagrodzenia w Polsce pochłaniają niewielką część przychodów firm. Jeszcze bardziej jest to widoczne np. w Rosji, gdzie, po przeliczeniu waluty, z każdej zainwestowanej złotówki firma odzyskuje 2,2 zł" - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej ekspert PwC Artur Kaźmierczak.
Inny z ekspertów PwC, Paweł Dziechciarz zauważył, że polskie firmy płacą jednak najlepiej w całej Europie Środkowo-Wschodniej, ale nasi pracodawcy nie doceniają znaczenia tzw. świadczeń pozapłacowych, jak np. pakiety zdrowotne, ubezpieczeniowe, zwrot kosztów nauki itd.
REKLAMA
"Np. w Belgii osoby rozpoczynające pracę często dostają służbowe samochody, zaś np. w Wielkiej Brytanii firmy opłacają załodze różnorodne dodatkowe ubezpieczenia, w tym emerytalne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że takie wydatki są zwolnione z podatku dochodowego, inaczej niż w Polsce" - powiedział Dziechciarz.
Z raportu PwC wynika, że w 2008 r. w Polsce spadał procent osób nowoprzyjmowanych do pracy, ale też i pracownicy coraz rzadziej z niej rezygnowali. Najczęściej z pracy rezygnowały osoby młode, zatrudnione krócej niż rok. Np. w sektorze bankowym w Polsce odsetek ten wyniósł ok. 35 proc., w Europie Zachodniej - średnio ok. 25 proc. Spośród osób pracujących od 3 do 5 lat zrezygnowało z pracy niecałe 10 proc. w Polsce, a w Europie Zachodniej ok. 15 proc. W dynamicznej branży sieci handlowych, wśród zatrudnionych do 1 roku, zrezygnowało z pracy ponad 70 proc. osób, w Europie Zachodniej niecałe 30 proc. W wypadku zatrudnionych od 3 do 5 lat było to odpowiednio ok. 40 proc. i ok. 5 proc.
"Jedną z przyczyn dużej liczby rezygnacji z pracy, szczególnie przez osoby zatrudnione krótko, jest to, że proces rekrutacji pracowników jest u nas bardzo szybki. Trwa średnio 28 dni od momentu ogłoszenia oferty pracy do wyrażenia zgody przez kandydata. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii jest to średnio ok. 60 dni" - powiedział Kaźmierczak.
W badaniach pytano również o szkolenia. Okazało się, że w Polsce na jednego pracownika przypada rocznie ok. 31 godzin szkoleń. W Europie Zachodniej jest to ok. 18 godzin, a w Stanach Zjednoczonych ok. 20 godzin. Koszt szkolenia jednego pracownika wynosi u nas średnio ponad 1560 zł, w Europie Zachodniej, w przeliczeniu, niewiele ponad 1000 zł, a w Stanach Zjednoczonych niewiele ponad 1500 zł. 70 proc. polskich szkoleń odbywa się poza firmą, w Europie Zachodniej 62 proc., a w Stanach Zjednoczonych 67 proc.
"W Stanach Zjednoczonych widoczna jest tendencja stopniowego przechodzenia na szkolenia wewnętrzne, które są tańsze. Europa zmierza w odwrotnym kierunku. W Polsce przyczyną dużego zainteresowania szkoleniami zewnętrznymi może być to, że pracodawcy mają na to coraz więcej pieniędzy z unijnego programu Kapitał Ludzki" - wyjaśnił Dziechciarz.
Ekspert PwC podkreślił, że sukcesywnie spada zainteresowanie firm szkoleniami przez internet. W Stanach Zjednoczonych było to rocznie zaledwie 3,6 godziny (18 proc. wszystkich godzin szkoleniowych) na jednego pracownika, zaś w Polsce mniej niż 1 godzina (3 proc. godzin szkoleniowych). "E-learnig to dopiero przyszłość, ale ponieważ jest znacznie tańszy, to można przypuszczać, że w badaniach przeprowadzonych za rok okaże się, iż jego popularność rośnie".
W ankietach pytano też o absencję chorobową. Okazało się, że Polska jest w tej kwestii leaderem. Przecietnie zatrudniony przebywał na zwolnieniu lekarskim 5 proc. rocznego czasu pracy. W Europie Wschodniej było to 3 proc. Najmniej chorują pracownicy rumuńscy (2,7 proc. czasu) i słowaccy (2,9 proc. czasu).
"Z porównania danych zawartych w badaniu wynika, że jeżeli rośnie liczba chorujących pracowników, a jednocześnie coraz mniej z nich jest zainteresowanych szkoleniami czy spotkaniami integracyjnymi, to pracodawca powinien spodziewać się wkrótce wzrostu licznych rezygnacji z pracy" - powiedział Dziechciarz. Jako przyczynę takiej sytuacji wskazał m.in. zły styl pracy kierownictwa oraz niezadowalające zarobki, w tym brak narzędzi motywacji w postaci pozapłacowych form wynagradzania pracowników.
Zaznaczył jednak, że w 2008 r., a jeszcze bardziej w 2009 r., "wyraźnie widać koniec rynku pracownika". "W stosunku do ogółu załogi w badanych firmach odsetek nowozatrudnionych w 2008 r. wyniósł średnio 16 proc., podczas gdy w 2007 r. było to 21 proc. W 2009 r. procent ten zapewne będzie jeszcze mniejszy" - dodał.
REKLAMA
REKLAMA