Niestandardowe metody kontroli czasu pracy
REKLAMA
W trakcie kontroli banku w województwie podlaskim inspektor pracy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Białymstoku porównał karty ewidencji czasu pracy podwładnych z godzinami logowania i wylogowania w wewnętrznym, operacyjnym systemie komputerowym.
REKLAMA
- Na podstawie uzyskanych informacji wykrył przypadki wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych, które nie były odnotowane w ewidencji czasu pracy - mówi Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy głównego inspektora pracy.
Inspektor skierował do pracodawcy wnioski dotyczące naliczenia i wypłacenia pracownikom banku wynagrodzenia i dodatku do wynagrodzenia z tytułu pracy w nadgodzinach. Bank naliczył i wypłacił wszystkie należne świadczenia 137 pracownikom.
Inspekcja może także stosować inne, niestandardowe metody kontroli czasu pracy. W trakcie sprawdzania hotelu we Władysławowie (woj. pomorskie), inspektor pracy zabezpieczył zeszyt wejść i wyjść pracowników, prowadzony przez pracowników ochrony. Dane w nim zapisane nie pokrywały się z dokumentami ewidencji czasu pracy prowadzonej w zakładzie. Po interwencji PIP pracodawca wypłacił podwładnym wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych w wysokości ponad 50 tys. zł.
- Inspektorzy pracy mają też prawo monitorować obiekty pracy - mówi Katarzyna Grzybowska-Dworzecka, prawnik z Kancelarii Michałowski, Stefański Adwokaci.
REKLAMA
Zanim rozpocznie się kontrola w zakładzie pracy, inspekcja może więc np. rejestrować rzeczywisty czas pracy przy użyciu kamery lub aparatu fotograficznego. Jeżeli nie zgadza się on z ewidencją prowadzoną przez pracodawcę, inspektorzy występują do pracodawców o naliczenie i wypłatę wynagrodzenia za nadgodziny.
Jeśli pracodawca w ogóle nie prowadzi ewidencji, rzeczywisty czas pracy może być ustalony nawet na podstawie notatek, jakie sporządza pracownik. Tak wynika z orzeczenia Sądu Najwyższego z 19 czerwca 2008 r. (sygn. II PK 345/07). SN podkreślił, że w sytuacji gdy pracodawca w ogóle nie prowadzi ewidencji czasu pracy, nie może on skutecznie podważyć dowodów przedstawionych przez pracownika.
- Firma z własnego zaniedbania nie potrafiła więc uwodnić, że notatki pracownicze nie mają pokrycia w rzeczywistości - mówi Katarzyna Grzybowska-Dworzecka.
REKLAMA
REKLAMA