Korzystna dla spółki informacja często staje się sygnałem do sprzedaży
REKLAMA
REKLAMA
Teraz w górę pnie się dwudziestka największych firm na warszawskim parkiecie, ale spółki małe i średnie nadal nie pozwalają części inwestorów na odrobienie strat. To głównie papiery tych firm trafiają w ręce graczy indywidualnych, skłonnych do emocjonalnych decyzji i podążających za rynkiem, co zwiększa ryzyko spekulacji i dużych wahań kursów.
- Wśród spółek widać podział. W firmach o dużej kapitalizacji widać udział inwestorów instytucjonalnych, a spółki o małej kapitalizacji, zwłaszcza o wątpliwych fundamentach, wydają się kierowane przez instynkty stadne - mówi Tomasz Kaczmarek, doradca inwestycyjny z DM BZ WBK.
W przypadku niedoświadczonych inwestorów jednym z największych błędów jest kierowanie się trendem lub kupno akcji pod wpływem złych lub dobrych informacji, podczas gdy jedna z najprostszych zasad na rynku brzmi - kupuj na zniżce, sprzedawaj na górce (lub co prawie jest równoznaczne kupuj na plotkach, sprzedawaj na faktach).
Na pewno jest to duże uproszczenie, ale konsekwentne stosowanie tych zasad mogłoby wielokrotnie zmniejszyć straty.
Wybierać takie spółki, które trudno wycenić i które ciężko porównać do firm już notowanych, podpowiadają także maklerzy.
A co ważne, robić to zwłaszcza w okresach, kiedy taka spółka dopiero się pojawia na rynku giełdowym.
REKLAMA
- Jeśli mamy do czynienia ze spółką, w której kursem kierują informacje, a nie osiągane wyniki finansowe, nie powinno się wchodzić w spółkę inwestując duże pieniądze, po fakcie publikacji takiej informacji. Taką firmą trzeba się interesować, kiedy kurs przeżywa pewne słabości, a dawno nie pojawiała się żadna informacja. Alternatywną metodą jest kupowanie jej akcji, ale wyłącznie natychmiast po publikacji takiej wiadomości - mówi Tomasz Kaczmarek.
Szczególne problemy w przewidywaniu kierunku notowań sprawiają firmy, które nie mają jeszcze ugruntowanej pozycji i dopiero rozwijają działalność w ryzykownym sektorze. Jako przykład takiej spółki można wymienić Petrolinvest (firma z grupy Ryszarda Krauze). Firma, która w niedzielę wieczorem przekazała rynkowi informację o wydobyciu pierwszej partii ropy ze złoża Żubantam w Kazachstanie, w poniedziałek została wynagrodzona znaczną zwyżką - w trakcie sesji jej kurs rósł o ponad 8 proc. Analitycy nie spieszą się z przewidywaniami, na ile świadczy to o powrocie zaufania kupujących do spółki. Mało kto też chce podjąć się prognozowania dalszego rozwoju notowań firmy, której wycena bazuje na przyszłym, a nie obecnym wydobyciu ropy. Pewne jest, że zakupiona akcja Petrolinvestu, w momencie jej największej przeceny (na początku września), ze względu na pojawiające się informacje związane z jej głównym akcjonariuszem, dałaby zysk w wysokości około 30 proc.
- Spółki, w których trudno uchwycić wartość, zawsze będą charakteryzowały się większą spekulacją - mówi Michał Marczak z DI BRE, który nie podjął się oceny co do kształtowania się kursu spółki w najbliższym okresie.
- Na razie jest to spółka spekulacyjna, co do której pozostaje wiele niewiadomych. Wystarczy spojrzeć na kurs z ostatniego półtora miesiąca. Duże wahania ceny świadczą o trudności rynku w znalezieniu właściwej wyceny tej spółki. Informacja o wydobyciu dotyczy wartości bardzo niewielkich, które mogą sugerować jakieś możliwości dalszych odkryć, ale oszacowanie takiego prawdopodobieństwa jest trudne - mówi Marcin Palenik z Millennium DM.
Maklerzy dodają, że postrzeganie firmy może zmienić przede wszystkim pojawienie się raportu analitycznego na jej temat, najlepiej autorstwa międzynarodowego banku.
30 proc. zyskały akcje Petrolinvestu od początku września
DLA INWESTORÓW
Pomocne dla inwestorów informacje znajdziesz na stronach:
MAŁGORZATA KWIATKOWSKA
malgorzata.kwiatkowska@infor.pl
REKLAMA
REKLAMA