Z towarzystwem warto się targować
REKLAMA
Do niedawna towarzystwa orzekały ją, jeśli koszty naprawy auta wynosiły 60-70 proc. jego wartości sprzed szkody. Chciały wypłacać odszkodowanie i skłaniały poszkodowanych do sprzedania rozbitego auta. SN potwierdził, że ubezpieczyciel sprawcy wypadku powinien pokrywać koszty naprawy auta do 100 proc. wartości.
– Od upublicznienia postanowienia SN zanotowaliśmy mniej skarg dotyczących tego problemu. Jeśli się zdarzały, wysłaliśmy pismo do centrali i dostaliśmy zapewnienie, że to przeoczenie jednostki terenowej – mówi Aleksander Daszewski, radca prawny w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych.
– PZU chce wypłacić 3,1 tys. zł odszkodowania, wyceniając uszkodzonego opla na 5,2 tys. zł. To za mało, żeby naprawić auto, a ja chcę nim jeździć – skarży się Kamil Sobczak, czytelnik GP z Dobrzejowic.
PZU uznało, że naprawa jest nieopłacalna, nie sprecyzowało jednak, na ile ocenia jej koszt. Podało tylko wartość samochodu przed wypadkiem (8,3 tys. zł), po wypadku (5,2 tys. zł) i kwotę proponowanego odszkodowania. Z informacji, jakie uzyskał poszkodowany w serwisie Opla, naprawa samochodu przy użyciu tzw. zamienników (czyli części bez logo Opla, ale produkowanych przez firmy, które dostarczają części temu koncernowi do montażu aut) kosztowałaby do 5 tys. zł. Jeśliby zastosować części oryginalnie, koszty naprawy byłyby wyższe niż 8,2 tys. zł. Teoretycznie więc PZU postępuje zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego, bo koszty naprawy są wyższe.
Jednak jak zauważył nasz czytelnik, standardowo PZU przy samochodach starszych niż trzyletnie przy wyliczaniu kosztów naprawy używa cen zamienników. Im starszy pojazd tym sugerowane są tańsze elementy. Tymczasem wygląda na to, że w tym wypadku spotkało go coś odwrotnego – do 10-letniego auta towarzystwo chce wstawić nowe części!
Poszkodowany sprawdził też, że jego auto na giełdzie kosztowałoby nieco więcej. Ma wątpliwości, czy rozbite auto sprzedałby za podaną przez towarzystwo cenę. Odwołał się od decyzji ubezpieczyciela.
MARCIN JAWORSKI
REKLAMA
REKLAMA