W opinii Mikosza, to może być próba "pozbycia się" go w związku z jego zdecydowanymi działaniami w sprawie PGNiG, mającymi na celu ochronę interesu państwa.
"Komuś bardzo przeszkadzam, co - muszę przyznać - pochlebia mi" - podkreślił Mikosz w radiu Zet.
Jego zdaniem, przeszkadza on osobom, które "być może chcą prowadzić różne interesy, które nie są korzystne dla Skarbu Państwa".
Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk powiedział w czwartek, że klub PO nie wyklucza złożenia wniosku o wotum nieufności wobec Mikosza w związku z jego dwuznaczną - w momencie, kiedy stał się ministrem - rolą przy prywatyzacji Jelfy.
W środę Mikosz przyznał, że był pełnomocnikiem litewskiej firmy Sanitas i starał się, żeby to ona nabyła
akcjejeleniogórskiej Jelfy. Zaznaczył, że od momentu otrzymania nominacji na szefa resortu skarbu nie zajmuje się tą prywatyzacją.
Minister podkreślił w radiu Zet, że resort skarbu nie podejmował żadnej decyzji w sprawie
spółkiJelfa, a jedynie będzie musiał podjąć w przyszłości decyzję, czy zatwierdzi przebieg procedury jej prywatyzacji i wskazanie Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP).
"Natomiast w tej sprawie ja jestem wyłączony" - podkreślił Mikosz.
Litewski AB Sanitas został w ubiegłym tygodniu wybrany do dalszych negocjacji w sprawie zakupu 47,83 proc. akcji Jelfy, należących do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), PZU i Skarbu Państwa. Minister dodał, że jego zachowanie było zgodne ze standardami obowiązującymi w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii, gdzie zdarza się, że prawnicy z biznesu przechodzą do służby publicznej.
"W Jelfie byłem jako przedstawiciel firmy Sanitas, żeby przejrzeć dokumenty udostępnione przez tę spółkę" - zaznaczył. Dodał, że to nie on będzie podpisywał umowę sprzedaży udziałów firmy farmaceutycznej Jelfa. "Ta sprawa już została przekazana w odpowiednim trybie poza mój zakres działania w ramach ministerstwa" - zwrócił uwagę.
Minister przypomniał, że jeszcze w piątek ma się odbyć posiedzenie rady nadzorczej Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG), na którym może dojść do zawieszenia w czynnościach członków zarządu.
"Być może po prostu jest to silna próba (próba odwołania - PAP) pozbycia się ministra, który podjął zdecydowane działania, mające na celu ochronę interesu państwa" - ocenił.
W czwartek minister powiedział, że decyzja o prywatyzacji PGNIG była strasznym błędem. Zapewnił, że będzie chciał odwrócić skutki tej prywatyzacji, być może poprzez ustawę o nacjonalizacji części majątku PGNiG.
Zarząd PGNiG w czwartkowym oświadczeniu zaznaczył natomiast, że proces emisji nowych akcji Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa był zrealizowany zgodnie z obowiązującymi przepisami i programem rządowym z 5 października 2004 r.