Gaśnie nam ulga remontowa
REKLAMA
Do tego, żeby jej żywot został przedłużony, potrzebna byłaby zmiana ustawy. Na to się jednak nie zanosi. Mimo kampanii wyborczej i sypiących się zewsząd obietnic obniżek podatków jakoś nikt głośno nie mówił o przywróceniu ulgi remontowej. Z ulgą więc niemal na 100 proc. przyjdzie nam się pożegnać. Właściwie już można mówić o niej w czasie przeszłym.
A to zła wiadomość dla podatników, bowiem dzięki uldze remontowej można było zaoszczędzić całkiem spore pieniądze. Do 5 tys. 670 zł w przypadku remontu domu i 4 tys. 725 zł w przypadku remontu mieszkania. To nie wszystko - limity ulg można było jeszcze dodatkowo powiększyć nawet o 945 zł, jeśli przy okazji remontowało się instalację i urządzenia gazowe. Tymczasem wedle danych przygotowanych przez Ministerstwo Finansów podatek płacony przez przeciętnego podatnika wyniósł w 2004 r. (po odliczeniu składki na ubezpieczenie zdrowotne) 1218 zł.
W ramach ulgi odliczeniu podlegało 19 proc. wydatków na remont. Aby wykorzystać pełne limity, trzeba było wydać poważne kwoty - 29 tys. 842 zł 11 gr w przypadku remontu domu (19 proc. od tej kwoty to 5 tys. 670 zł) i 24 tys. 868 zł 42 gr, gdy remontowane było mieszkanie (19 proc. od tej kwoty to 4 tys. 725 zł). Ten, kto wydał mniej, odliczał mniej.
Limity ulgi były limitami trzyletnimi. Oznacza to, że obowiązywały w latach 2003, 2004 i jeszcze do końca 2005 r. Osoby, które do tej pory nie wykorzystały jeszcze pełnych limitów albo - co gorsza - wcale ich nie naruszyły, powinny się zastanowić, czy nie warto tego jeszcze zrobić.
Tym bardziej że do tego, by skorzystać z ulgi, nie trzeba wcale na gwałt remontować domu czy mieszkania. Wystarczy kupić materiały z myślą np. o przyszłorocznym remoncie. Mogą to więc być farby, kleje, glazura, terakota, parkiet czy panele podłogowe, tapety, gips, cement, szpachle, fugi itp.
W ramach ulgi remontowej odliczać można także wydatki na zakup i wymianę drzwi, okien, kaloryferów, wanien, brodzików, kabin prysznicowych, baterii, umywalek, misek klozetowych, bidetów itp. Odpisać można także koszty usług remontowych. Nie tylko np. malowania, cyklinowania, lakierowania czy układania glazury, ale także tynkowania domów czy ich ocieplania.
Wykaz wydatków remontowych, które można odliczyć w ramach ulgi, jest bardzo obszerny i mieści się w nim większość tego, co służy podniesieniu standardu mieszkania czy domu i jest na trwale z nimi związana.
Oczywiście można na ulgę machnąć ręką, ale to oznacza, że kiedyś, gdy zmuszeni będziemy jednak do remontu, choćby miał być nawet nieduży, po prostu zapłacimy więcej. Jeśli ceny się nie zmienią, o to, co możemy dziś odliczyć, czyli o 19 proc. wydatku.
Trzeba pamiętać, że ulga remontowa ma tzw. dolną granicę - aby z niej skorzystać, na remont należy wydać nie mniej niż 567 zł. Potrzebny jest także tzw. tytuł prawny do mieszkania lub domu, który zamierzamy remontować (a więc np. akt własności, umowa najmu, dzierżawy czy użyczenia, przydział lokalu kwaterunkowego lub zakładowego). No i wszystkie wydatki, które mają być odliczone, trzeba umieć udokumentować fakturami VAT.
REKLAMA
REKLAMA