Jak Francja broni swoich firm
REKLAMA
– Do tego nie można dopuścić, gdyż oznaczałoby to koniec wolnego rynku we Wspólnocie – oświadczył Charlie McCreevy, unijny komisarz ds. wewnętrznego rynku. Zapowiedź ta może jedynie pogłębić spór między Komisją Europejską i Francją w coraz bardziej drażliwej kwestii konkurencyjności. Reguły obowiązujące w Unii zezwalają na sprzeciw kraju członkowskiego tylko w przypadku przejęć dotyczących sfer obronności i bezpieczeństwa. Natomiast na francuskiej liście figurują nawet firmy biotechnologiczne i kasyna, w sumie 10 sektorów gospodarki.
REKLAMA
Obronę francuskich firm przed zagranicznymi koncernami forsują prezydent Jacques Chirac i premier Dominique de Villepin. Sam pomysł wzniesienia linii Maginota w sferze konkurencyjności nabrał rumieńców, gdy w lipcu tego roku rozeszły się spekulacje na temat planów przejęcia Danone, największego na świecie producenta jogurtów, przez amerykański koncern PepsiCo.
REKLAMA
– Priorytetem Francji jest ochrona konkurencyjności francuskiego przemysłu i pozycji jej firm – zadeklarował 21 lipca prezydent Chirac. W zeszłym roku Francja wprost ostrzegła szwajcarski koncern farmaceutyczny Novartis, aby nie zgłaszał wniosku o przejęcie Aventisu, francuskiego producenta leków. Poparła natomiast akwizycję ze strony rodzimego koncernu Sanofi-Synthelabo.
Tymczasem francuskie firmy są najbardziej aktywne w Europie, jeśli chodzi o fuzje i akwizycje w innych krajach. Według specjalistycznej firmy Dealogic. tylko w okresie pierwszych siedmiu miesięcy 2005 r. wydały na ten cel prawie 60 mld dol.
REKLAMA
I tak znany producent alkoholi Pernod Ricard wykupił brytyjskiego rywala Allied Domecq, koncern użyteczności publicznej Suez przejął Elactrabel z Belgii, a France Telecom, który jest strategicznym inwestorem TP S.A., zaskoczył obserwatorów, przejmując hiszpańskiego operatora telefonii komórkowej Amena. Neelie Kroes, unijny komisarz ds. konkurencji, także ostro skrytykowała protekcjonistyczną politykę obrony „przemysłowych i finansowych klejnotów koronnych” Francji.
Grozi to rozkręceniem spirali protekcjonizmu na modłę lat 30. ubiegłego stulecia. Komisarz McCreevy uważa, że instrumenty w dyspozycji Komisji Europejskiej są zbyt słabe, co znajduje również potwierdzenie w przypadku stronniczego zachowania Banku Italii wobec oferty przejmowania włoskich banków przez zagranicznych partnerów, np. Antonveneta przez holenderski ABN Amro.
Obaj regulatorzy dążą do umocnienia swoich uprawnień, ale wszelkie zmiany wymagają aprobaty rządów państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego. Na razie pozostaje jedynie możliwość pozwania rządów do Europejskiego Sądu w Luksemburgu, gdzie procedura zwykle zajmuje kilka lat.
REKLAMA
REKLAMA