Marzenia o własnym "M"
REKLAMA
Z pomocą przyszły w tym zakresie banki, które proponują kredyty hipoteczne. Jednak żeby skorzystać z ich pieniędzy, też trzeba spełnić twarde warunki. Tak więc nic dziwnego, że przede wszystkim buduje się domy jednorodzinne. Jednak jest to budownictwo kosztowne, a zatem dostępne dla nielicznych. Dystans w zakresie warunków mieszkaniowych powiększa się dodatkowo, ponieważ ci, których stać na budowę domu, bardzo często swoje mieszkania pozostawiają dzieciom.
W roku 1991 do użytku oddano blisko 137 tys. mieszkań. Rok później liczba ta zaczęła spadać i po pięciu latach wyniosła niewiele ponad 62 tys. Potem na szczęście sytuacja się poprawiała i w roku ubiegłym nowych mieszkań oddano ponad 108 tys. Jednak zestawienie tych danych z liczbą 1,5 miliona rodzin bez własnego mieszkania pokazuje dobitnie dramat sytuacji. Żeby mieszkania staniały, musi ich być coraz więcej, bo takie są prawa popytu i podaży.
Wielu ekspertów powołujących się na doświadczenia innych krajów uważa, że państwo musi wykazać się tu większą aktywnością. I może tak być powinno, ale kolejne rządy szukają raczej oszczędności, które pozwoliłyby na zmniejszenie budżetowego deficytu. I koło się zamyka. Wszystko wskazuje na to, że z deficytem mieszkań będą się borykać następne pokolenia.
REKLAMA
REKLAMA