Czy stracimy pieniądze w przypadku bankructwa banku lub TFI
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Polskie regulacje prawne, wzorowane na najlepszych rozwiązaniach funkcjonujących na rozwiniętych rynkach kapitałowych, w pełni zabezpieczają interes uczestników funduszy. Każdy fundusz posiada odrębną osobowość prawną, nie jest zatem częścią majątku jakiejkolwiek instytucji, a jedynie osób, które ulokowały w nim swoje pieniądze. Środki te nie trafiają na konto TFI, tylko są deponowane w tzw. banku depozytariuszu, który nie może być kapitałowo powiązany z TFI. Zadania TFI ograniczają się do zarządzania funduszem, czyli do dokonywania zleceń kupna i sprzedaży instrumentów finansowych. Nie jest możliwe, aby np. pracownik TFI przelał na prywatne konto pieniądze zgromadzone w funduszu.
REKLAMA
Uczestnicy funduszy są też zabezpieczeni na wypadek kłopotów banku depozytariusza. Zgodnie z ustawą, przechowywane przez niego aktywa funduszu lub wpłaty dokonane na jego rachunek nie mogą być przedmiotem egzekucji kierowanej przeciwko depozytariuszowi, nie wchodzą do masy upadłości i nie mogą być objęte postępowaniem naprawczym. Oznacza to, że w przypadku bankructwa banku przechowującego aktywa funduszu, w który zainwestowaliśmy, nasze pieniądze są całkowicie bezpieczne.
Odnosi się to także do sytuacji, w której plajtuje samo TFI. Zarządzanie funduszem przejmuje w takim przypadku inna firma, a jeśli nie ma chętnych, fundusz jest likwidowany i wszystkie środki – proporcjonalnie do liczby posiadanych jednostek – wracają do właścicieli. Nie ma możliwości, żeby ewentualne długi TFI były pokrywane z aktywów funduszu (oczywiście poza naliczanym regularnie od średniej wartości aktywów wynagrodzeniem za zarządzanie, którego wysokość jest wyraźnie określona w prospekcie informacyjnym). Warto też zauważyć, że przez cały czas poszukiwania nowej firmy zarządzającej, klienci zachowują możliwość umorzenia posiadanych jednostek (sprzedaż nowych jest wówczas wstrzymana).
Porównaj ofertę funduszy
REKLAMA
REKLAMA