Obóz odwykowy dla internautów
REKLAMA
REKLAMA
Jego recepta jest prosta - ćwiczenia fizyczne, wykłady i zajęcia z psychologami. Codziennie, od 6:20 do 21:30. "Pacjenci" mieszkają w koszarach chińskiej armii znajdujących się na przedmieściach Pekinu. Muszą ściśle przestrzegać zasad narzuconych przez obsługę ośrodka. Najważniejsza z nich - zero internetu.
REKLAMA
A efekty? Ran twierdzi, że jest w stanie "uleczyć" ok. 70 % nastolatków uzależnionych od sieci. W przypadku pozostałych 30 % pacjentów udaje się uzyskać co najwyżej ograniczenie czasu, który poświęcają na gry internetowe.
Korzystanie z pomocy pekińskiego centrum nie jest tanie. Za każdy miesiąc "leczenia", rodzice nastolatka muszą zapłacić ok. 1200 dolarów. Mimo to, chętnych nie brakuje.
Według Tao Rana, przyczyną, dla której młodzi Chińczycy są szczególnie wrażliwi na ryzyko uzależnienia od internetu jest ciągła presja na coraz lepsze wyniki w nauce. Chiński system edukacyjny wymusza nieustanną konkurencję pomiędzy uczniami - nawet na poziomie szkoły podstawowej. Wirtualny świat to łatwa odskocznia od codziennych problemów.
Źródło: Technologie Gazeta.pl
REKLAMA
REKLAMA