Są to wciąż jeszcze bardzo niskie odczyty. Wzrostu presji inflacyjnej nie dostrzega też, przynajmniej oficjalnie, Fed. Niemniej kontynuacja ożywienia gospodarczego, napędzanego ekspansywną polityką pieniężną i fiskalną, może spowodować, że w niedalekiej przyszłości także USA nie oprą się globalnym tendencjom. Wzrost presji inflacyjnej w tym kraju byłby sporym problemem dla decydentów polityki monetarnej. Ożywienie gospodarcze co prawda trwa, ale wciąż ma kruche podstawy. Ewentualna konieczność prowadzenia bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej mogłaby doprowadzić nawet do powrotu recesji. Być może jednak duża inflacja nie zostałaby tak źle przywitana przez amerykański bank centralny, który od dłuższego czasu stara się odpierać zarzuty, że dąży do osłabienia dolara i inflacjonowania gigantycznego długu publicznego.
Polecamy serwis: Kredyty
reklama
reklama
Tygodniowe zmiany głównych indeksów warszawskiej giełdy były ujemne i należały do najgorszych, zarówno na tle rynków wschodzących, jak i rozwiniętych. W zasadzie trudno znaleźć inną przyczynę spadków, jak ta, że polskie akcje musiały w końcu poddać się przecenie, która od początku roku spotkała większość giełd na rynkach wschodzących. Pierwsze poziomy wsparcia są niepokojąco blisko, ale oczywiście do momentu ich przebicia należy zakładać, że posłużą jako punkt zakończenia korekty. Wzrastająca presja inflacyjna, a co za tym idzie wysoce prawdopodobna konieczność dalszych podwyżek stóp, nie szybko będą miały przełożenie na spadek zysków spółek. Polska gospodarka przeszła fazę ożywienia cyklu koniunkturalnego i weszła w fazę dosyć stabilnego wzrostu. Wydaje się jednak, że jest jeszcze daleko do przegrzania i momentu, w którym ustanawiany będzie szczyt koniunktury.
Nie ustają zamieszki w państwach arabskich. Rozruchy w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do obalenia przywódców tych państw, rozprzestrzeniły się na Libię, Algierię i Jemen. Długo jeszcze nie będzie wiadomo, jaki wynik przyniesie ostatecznie „zima ludów” państw arabskich, kto przejmie władzę i czy Zachód utrzyma tam swoje wpływy. Ta niepewność najprawdopodobniej jeszcze nie raz przełoży się na wzrost oczekiwanej przez inwestorów premii za ryzyko, nie tylko w krajach tego regionu, ale i na większości rynków wschodzących.