REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Byki toczą grę na przetrwanie

Roman Przasnyski
Główny analityk Gold Finance.
inforCMS

REKLAMA

REKLAMA

Groźny wrzesień wciąż nie pokazuje swej grozy, byki - szczególnie te amerykańskie - trzymają się nieźle. Pierwszą połowę miesiąca przetrwały w dobrej formie. Nawet gdyby drugą miały oddać walkowerem, dramatu nie będzie. Jeśli jednak uda się przetrwać, koniec roku może być ciekawy.

GPW

REKLAMA

REKLAMA

Dziś rano wielkiego entuzjazmu w Warszawie nie było, ale wzrosty indeksów o 0,7 - 0,8 proc. to wiadomość dla byków nie najgorsza. Długo się nią jednak nie nacieszyły. Zwyżka szybko topniała i jeszcze przed upływem godziny od otwarcia WIG20 zszedł pod kreskę. Próba powrotu nie była zbyt udana, wskaźnik spędził na minusie większą część dnia. Dopiero lepsze niż się spodziewano dane zza oceanu, szczególnie dotyczące wyższej dynamiki sprzedaży detalicznej, spowodowały powrót optymizmu.

W pierwszej części sesji indeks największych spółek nie miał zbyt wielu obrońców. Słabo spisywały się papiery Telekomunikacji Polskiej i Pekao, taniały walory Lotosu, akcje BZ WBK traciły ponad 2 proc. „Zryw” po publikacji danych z USA nie był zbyt imponujący i niewiele zmienił. W kategorii najwyższych obrotów przodowały słabnące papiery Telekomunikacji i Pekao, niemal dwukrotnie wyższe niż w przypadku zwyżkujących akcji KGHM, niedawnego pupila rynku. WIG20 stracił 0,16 proc. Indeks szerokiego rynku zyskał 0,3 proc. Wskaźniki małych i średnich firm znów zdają się wracać do formy. mWIG40 zwiększył swoją wartość o 0,8 proc., a sWIG80 o 1,19 proc. Obroty wciąż mamy bardzo mizerne. Dziś wyniosły zaledwie nieco ponad miliard złotych.

Giełdy zagraniczne

REKLAMA

Ameryka znów w górę. Strach miał wielkie oczy, czy to może kolejna „zmyłka”? Azja i Europa w zdecydowanej większości dała się w poniedziałek oszukać. Wszyscy obawiali się, że na Wall Street stanie się coś złego, więc początek sesji za oceanem rzeczywiście do najlepszych nie należał. W dzisiejszych czasach trzeba mieć jednak mocne nerwy, głębokie kieszenie i dobrą strategię albo refleks. Pięcioletnia hossa, czy półroczny wzrost, gdy jedzie się z nogą na gazie i akcjami „pod korek”, to zjawiska raczej wyjątkowe. Teraz trzeba trochę gimnastyki. Czasem jest to gimnastyka artystyczna, czasem pchnięcie kulą. Amerykanie zaczęli od skoku z trampoliny a skończyli na biegu przez płotki. Zakończył się on wykrokiem w górę, ale nie takie dwuboje i figury już widzieliśmy. W każdym razie rekord ponad półrocznej hossy trzeba w giełdowych annałach odnotować i nie dyskutować z rynkiem. Co innego jednak dyskutować, co innego trzymać lub tym bardziej kupować akcje.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Inwestorzy w Azji postanowili zaryzykować i akcje kupić. Tak przynajmniej można sądzić po zwyżkach wartości indeksów. Na minusie były jedynie parkiety w Hong Kongu, Tajlandii i na Filipinach. Pozostałe zaliczyły zwyżki, a ich liderem była giełda w Bombaju, gdzie tamtejszy indeks zwiększył swoją wartość o prawie 1,5 proc. Nieco mniej zyskała giełda na Tajwanie. W Chinach wzrosty były raczej symboliczne, Shanghai B-Share zwyżkował o 0,6 proc. Jeszcze bardziej symboliczny był wzrost w Japonii, gdzie Nikkei „dźwignął” się o 0,15 proc. w górę.

Znacznie bardziej powściągliwie do zwyżek za oceanem podeszli gracze europejscy. Na otwarciu sesji liderem wzrostów był paryski CAC40, zyskujący 0,3 proc. FTSE rósł o 0,1 proc., a niemiecki DAX o 0,09 proc. W ciągu dnia „dynamika” zmian nie była, mówiąc dyplomatycznie, porywająca. Jedynym zdarzeniem wartym odnotowania było zejście DAX-a na niewielki minus po tym, jak okazało się, że indeks nastrojów niemieckich inwestorów ZEW wzrósł nieco mniej, niż się spodziewano.

Zmiany wartości indeksów giełd naszego regionu mogłyby wskazywać, że jednak ochota światowych inwestorów na ryzyko jest wciąż spora. Wskaźniki w Bukareszcie, Budapeszcie, Moskwie i Sofii zyskiwały wczesnym popołudniem po 1,2 - 1,7 proc. Ryzyko w Pradze, Rydze i Warszawie okazało się ponad ich siły. Nasz parkiet, przed kolejną niezbyt chlubną palmą pierwszeństwa w ostatnich dniach, tym razem uratowały Ryga i Istambuł, gdzie wskaźniki spadały po około 1,2 proc.

Waluty

Amerykańska waluta wciąż pozostaje bez szans w starciu z euro. Wczoraj do godziny 16.00 jakoś sobie radziła, trzymając się poniżej 1,457 dolara za euro. W ciągu kilkudziesięciu minut euro zdrożało do 1,465 dolara i dopiero późny wieczór przyniósł niewielkie odreagowanie do 1,463 dolara za euro. Tylko patrzeć, jak „zielony” osłabnie do poziomu najniższego od dwunastu miesięcy, czyli do okolic 1,485 dolara za euro. Ciekawe, co na to powiedzą ceny ropy i złota? Na razie ropa nie tryska siłą i od sześciu tygodni zdecydowanie tanieje. Jak na słabnącego dolara i kończącą się podobno recesję, to zachowanie dość nietypowe. Podobnie jest z miedzią. Tylko złoto trzyma fason, a poziom tego fasonu sięga od kilku dni okolic 1000 dolarów za uncję. Jak tak dalej pójdzie, rekord wszechczasów będziemy mieli już w trzecim secie. Ostatnie dwa były „bite” w marcu 2008 r. i w marcu tego roku. W ubiegłym roku jesienna „dogrywka” się nie powiodła. Może tegoroczna będzie bardziej skuteczna?

Złoty na wieczornym osłabieniu dolara nie zyskał zbyt wiele. Kończył dzień na poziomie 2,86 zł za „zielonego”, prawie 4,19 zł za euro i 2,76 za franka.

Wtorkowe przedpołudnie przyniosło niewielkie wahania wokół 1,46 dolara za euro. Żadnego szaleństwa nie było. Wygląda na to, że obie waluty „budują” sobie nowy poziom względnej równowagi. Dopiero słaby początek sesji na Wall Street wzmocnił dolara. Dość spokojnie zachowywał się także nasz rynek walutowy. Złoty nieznacznie się umacniał, zyskując po południu wobec głównych walut po 1 - 2 grosze.

Podsumowanie

Nieco optymizmu mieliśmy jedynie na początku sesji. Im dalej w las, tym było gorzej. Słabość naszego rynku jest widoczna aż nadto, szczególnie w porównaniu z tym, co dzieje się i za oceanem, i na zachodzie Europy, i na parkietach naszego regionu. Druga fala optymizmu była równie mizerna, jak ta z początku sesji. W dodatku pochodziła z importu, zza oceanu. Wolelibyśmy zdecydowanie, by była „własnego chowu”. Na to się jednak nie zanosi, mimo że w polskiej gospodarce pozytywów nie brakuje. Dostrzegają to międzynarodowe instytucje, ostatnio między innymi Komisja Europejska. Inwestorzy jakoś nie chcą. Nie należy się jednak tym zrażać. Mogą nie mieć racji. Wielokrotnie przestrzegałem przed kupowaniem akcji „na fali” entuzjazmu i euforii, czyli najczęściej „na górce”. Jeśli jednak górka będzie nieco niższa, a nasza strategia przemyślana i horyzont dobrze dobrany… Wkrótce może być okazja.

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: Własne

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

QR Code
Moja firma
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Dostawa jedzenia w majówkę nie musi być tylko do domu

Majówka w tym roku, przy dobrej organizacji urlopu, może mieć aż 9 dni. Część Polaków decyduje się na taki długi wyjazd, sporo planuje wziąć dodatkowe wolne tylko 2 maja i też wyjechać, część będzie odpoczywać w domu. Będziemy jadać w restauracjach, gotować czy zamawiać jedzenie na wynos?

Jaki jest sekret sukcesu rodzinnych firm?

Magazyn "Forbes" regularnie publikuje listę 100 najbogatszych Polaków. W pierwszej dziesiątce tegorocznego zestawienia jest kilku przedsiębiorców działających w firmach rodzinnych. Jaka jest ich recepta na sukces? 

Skuteczne kierowanie rozproszonym zespołem w branży medycznej

Zarządzanie zespołem w branży medycznej to zadanie, które wymaga nie tylko specjalistycznej wiedzy, ale też głębokiego zrozumienia dynamiki interpersonalnej i psychologii pracy. Jako przedsiębiorca i założyciel BetaMed S.A., zawsze stawiałam przede wszystkim na rozwój kompetencji kierowniczych, które bezpośrednio przekładały się na jakość opieki nad pacjentami i atmosferę panującą w zespole.

GUS: Wzrósł indeks kosztów zatrudnienia. Czy wzrost kosztów pracy może być barierą w prowadzeniu działalności gospodarczej?

GUS podał, że w IV kwartale 2023 r. indeks kosztów zatrudnienia wzrósł o 1,9 proc. kdk i 12,8 proc. rdr. Mimo to zmniejszył się udział firm sygnalizujących, że wzrost kosztów pracy lub presji płacowej może być w najbliższym półroczu barierą w prowadzeniu działalności gospodarczej.

REKLAMA

Biznesowy sukces na rynku zdrowia? Sprawdź, jak się wyróżnić

W Polsce obserwujemy rosnącą liczbę firm, które specjalizują się w usługach związanych ze zdrowiem, urodą i branżą wellness. Właściciele starają się wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów i jednocześnie wyróżnić na rynku. Jak z sukcesami prowadzić biznes w branży medycznej? Jest kilka sposobów. 

Wakacje składkowe. Dla kogo i jak z nich skorzystać?

Sejmowe komisje gospodarki i polityki społecznej wprowadziły poprawki redakcyjne i doprecyzowujące do projektu ustawy. Projekt ten ma na celu umożliwić przedsiębiorcom tzw. "wakacje składkowe", czyli przerwę od płacenia składek ZUS.

Czego najbardziej boją się przedsiębiorcy prowadzący małe biznesy? [BADANIE]

Czego najbardziej boją się małe firmy? Rosnących kosztów prowadzenia działalności i nierzetelnych kontrahentów. A czego najmniej? Najnowsze badanie UCE RESEARCH przynosi odpowiedzi. 

AI nie zabierze ci pracy, zrobi to człowiek, który potrafi z niej korzystać

Jak to jest z tą sztuczną inteligencją? Zabierze pracę czy nie? Analitycy z firmy doradczej IDC twierdzą, że jednym z głównych powodów sięgania po AI przez firmy jest potrzeba zasypania deficytu na rynku pracy.

REKLAMA

Niewypłacalność przedsiębiorstw. Od początku roku codziennie upada średnio 18 firm

W pierwszym kwartale 2023 r. niewypłacalność ogłosiło 1635 firm. To o 31% więcej niż w tym okresie w ubiegłym roku i 35% wszystkich niewypłacalności ogłoszonych w 2023 r. Tak wynika z raportu przygotowanego przez ekonomistów z firmy Coface.  

Rosnące płace i spadająca inflacja nic nie zmieniają: klienci patrzą na ceny i kupują więcej gdy widzą okazję

Trudne ostatnie miesiące i zmiany w nawykach konsumentów pozostają trudne do odwrócenia. W okresie wysokiej inflacji Polacy nauczyli się kupować wyszukując promocje i okazje cenowe. Teraz gdy inflacja spadła, a na dodatek rosną wynagrodzenia i klienci mogą sobie pozwolić na więcej, nawyk szukania niskich cen pozostał.

REKLAMA