Gwarancje de minimis to za mało
REKLAMA
- Gwarancje de minimis mają usprawnić dostęp do finansowania bankowego dla małych firm, czyli pomóc podjąć bankom pozytywną decyzje kredytową, są krokiem w dobrym kierunku, przy czym w mojej ocenie ze względu na pogarszanie się sytuacji ekonomicznej firm są już niewystarczające - mówi Jarosław Dąbrowski.
REKLAMA
REKLAMA
Uruchomiony w kwietniu program gwarancji de minimis ma być odpowiedzią rządu na spowolnienie gospodarcze. W ramach programu mikro, mali i średni przedsiębiorcy mogą starać się o uzyskanie 27-miesięcznego kredytu z zabezpieczeniem jego spłaty. Zabezpieczenie to nie może przekroczyć 3,5 mln zł ani 60 proc. kwoty kredytu.
Według Dąbrowskiego polską gospodarkę czeka bardzo trudne, drugie półrocze 2013 roku. Niepewny jest również kolejny rok. Trudne czasy są przede wszystkim dla małych i średnich przedsiębiorstw, które - jak wskazuje na to sytuacja na rynku - będą miały problemy z zachowaniem płynności finansowej oraz grozi im duże pogorszenie rentowności.
- Może być taki efekt, że znaczna część banków przestraszy się tej sytuacji i zamknie możliwość zwiększenia kredytów,, wprowadzi wyższe marże lub zamknie w ogóle dostęp do finansowania - tłumaczy ekspert. - Często tak jest, jak potocznie się mówi że banki rozkładają parasol jak świeci słońce i zwijają go jak zaczyna padać, a my jesteśmy w przededniu poważnych turbulencji na rynku finansowania przedsiębiorstw.
Zobacz: Gwarancje de minimis - już w 14 bankach
REKLAMA
Takim parasolem powinien być, jego zdaniem, szerszy dostęp do kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw z dłuższym niż dziś okresem spłaty. Wprawdzie dla bezpieczeństwa portfela kredytowego powinny one być obwarowane zabezpieczeniami, w pełni monitorowane przez banki. Według Jarosława Dąbrowskiego, by kredyty z gwarancjami de minimis mogły wpisywać się w tę politykę, powinny być zmodyfikowane zasady ich udzielania. Tym bardziej, że gwarancja to nie dotacja, a instrument finansowy, który w takiej sytuacji gospodarczej i budżetowej jest bezpieczniejszy, tańszy i skuteczniejszy.
- W sytuacji pogarszania się płynności i rentowności które w wielu przypadkach spowodowana jest narastającymi zatorami płatniczymi oraz zmniejszeniem obrotów firm powinno się rozważyć gwarancje na poziomie wyższym niż 60 proc., wydłużenie okresu tych gwarancji nawet do 3-4 lat oraz bardzo istotne zwiększenie ich wolumenów. Byłoby to szybkie remedium na główne problemy wielu firm mikro, małych i średnich. W innym przypadku Polsce grozi fala upadłości - mówi J. Dąbrowski
Dziś sektor MŚP to podstawa krajowej gospodarki: odpowiada za mniej więcej połowę polskiego PKB i daje zatrudnienie blisko 75 proc. Polakom.
Zdaniem Dąbrowskiego, musimy zdecydować, czy ważniejsze dla gospodarki jest wsparcie dużych inwestycji infrastrukturalnych i energetycznych, na których efekty przyjdzie nam czekać kilka lub kilkanaście lat, czy też istotne zwiększenie wsparcia, udzielanego małym i średnim przedsiębiorstwom, które dzięki temu będą one mogły przetrwać okres spowolnienia w lepszym stanie finansowym.
- Wybór jest dosyć prosty - uważa ekspert. - Jeśli chcemy utrzymać miejsca pracy oraz stabilizować aktywność gospodarczą tak, aby w ciągu najbliższych kilku kwartałów Polska gospodarka wróciła na ścieżkę wzrostu powinniśmy głębiej i szerzej oddziaływać na małe i średnie firmy, przy pomocy wielu rozwiązań fiskalnych i finansowych. Sektor MSP ma również duży wpływ, pośrednio, na rozwój konsumpcji, która była do tej pory jednym z najważniejszych elementów dźwigających w górę PKB. Dlatego pomoc dla tego segmentu gospodarki jest priorytetowa. Pomagając tym firmom pomagamy klasie średniej, która jest filarem polskiego kapitalizmu.
Zobacz: Pomoc de minimis dla firmy
REKLAMA
REKLAMA