Przedsiębiorcy obawiają się nowelizacji Prawa zamówień publicznych
REKLAMA
Chodzi o projekt nowelizacji Prawa zamówień publicznych oraz ustawy o koncesji na roboty budowlane lub usługi. Przygotował go prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Jak deklarował podczas posiedzenia podkomisji wiceprezes UZP Dariusz Piasta, nowelizacja ma głównie dostosowywać polskie prawo do przepisów unijnych, a konkretnie przepisów dyrektywy obronnej 2009/81/WE, dotyczącej udzielania zamówień w dziedzinach obronności i bezpieczeństwa. Argumentował, że projekt nowelizacji nie wykracza poza zapisy dyrektywy.
REKLAMA
REKLAMA
Z takim argumentem nie zgodzili się obecni na posiedzeniu przedstawiciele firm i organizacji pracodawców. Ich wątpliwości odnosiły się głównie do propozycji zmian przepisów dotyczących wykluczania firm z postępowania o udzielenie zamówienia publicznego.
"Ustawa chce bocznymi drzwiami wprowadzić kolejne przepisy niszczące polski przemysł budowlany i polski przemysł branży usług inżynierskich, a także wiele innych podmiotów świadczących usługi bądź roboty na rzecz państwa (...) Mamy tu pewien dysonans. Z jednej strony ten projekt proponuje ułatwienie wykluczenia (...) wykonawcy za niespełnienie czy niewykonanie zamówienia publicznego w wyłącznej ocenie zamawiającego, bez prawa do sądu. A z drugiej strony w innych salach Sejmu obradujemy nad tym, jak pomóc podwykonawcom, a rząd zastanawia się, jak pomóc dużym wykonawcom budowlanym, którzy są w stanie upadłości" - powiedział Michał Skorupski ze Związku Pracodawców Branży Usług Inżynierskich.
Zwracał uwagę, że w ostatnich latach Prawo zamówień publicznych było nowelizowane "ad hoc, w sposób nieprzemyślany, bez prawidłowych ocen skutków legislacji". Jego zdaniem także w tym przypadku nie przeprowadzono dokładnej oceny skutków regulacji.
Przedsiębiorcy zwracali uwagę, że jeżeli proponowane w projekcie nowelizacji przepisy zostałyby uchwalone, to równowaga w relacjach między zamawiającym a wykonawcą zostałaby zachwiana na rzecz zamawiającego. Mógłby on bowiem subiektywnie decydować, czy zamówienie zostało wykonane należycie, czy nie.
REKLAMA
"Jest rzeczą niedopuszczalną, by jeden zamawiający, który nie jest zadowolony z moich usług, mógł mnie relegować dożywotnio z zamówień publicznych na podstawie własnej oceny sytuacji, często absolutnie nieobiektywnej" - argumentowała właścicielka firmy Ewa Andrzejewska. Dodała, że taki przepis "nie istnieje w żadnym cywilizowanym kraju".
Tomasz Ćwiek reprezentujący Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej zauważył, że propozycja nowych przepisów budzi wątpliwości także dla zamawiających. "Ta ustawa utrudnia życie także zamawiającym, poprzez nieprecyzyjne definicje, poprzez nieprecyzyjne zapisy" - powiedział. Dodał, że przy poprzednich nowelizacjach Prawa zamówień publicznych nie zawsze uwagi przedsiębiorców były uwzględniane.
Ekspert ds. zamówień publicznych Bussiness Centre Club Grzegorz Mazurek zauważył, że wywołujące wśród przedsiębiorców kontrowersje przepisy zakładają, że rację ma zawsze zamawiający. "Po to są sprawy sporne w sądach, by to sprawdzić. W mojej ocenie zamawiający ma rację zaledwie w 20-30 proc. przypadków, kiedy obciąża wykonawcę. (...) Założenie, że zamawiający zawsze ma rację, jest po prostu błędne" - powiedział.
Przewodnicząca podkomisji poseł Maria Janyska (PO) zaproponowała, by przedsiębiorcy zgłosili swoje zastrzeżenia w formie poprawek do projektu. Zgodnie z procedurami takie poprawki mogłaby przejąć i zgłosić grupa trzech posłów. Termin na przekazanie poprawek do podkomisji został ustalony na 16 lipca. Przewodnicząca zapewniła, że podkomisja spotka się jeszcze kilkakrotnie, by szczegółowo przeanalizować zapisy projektu.
REKLAMA
REKLAMA