Rewolucja w kodeksie pracy: będzie łatwiej zwolnić pracownika
REKLAMA
NOWOŚĆ
REKLAMA
Osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej oraz firmy zatrudniające mniej niż dziesięciu pracowników będą mogły zwalniać podwładnych w wieku przedemerytalnym i nie będą musiały prowadzić ewidencji czasu pracy. Ich pracownicy, w tym również kobiety w ciąży, utracą możliwość przywrócenia do pracy w przypadku bezprawnego lub nieuzasadnionego zwolnienia. Sądy będą ustalać istnienie stosunku pracy tylko wobec tych osób, które się na to zgodzą.
Takie rewolucyjne zmiany zawiera projekt nowelizacji kodeksu pracy przygotowany przez resort pracy.
Ochrona nie dla wszystkich
- To skandal! W praktyce propozycje te wyłączają spod kodeksowej ochrony 3,5 mln pracowników i stawiają pod znakiem zapytania nasz dialog z rządem. Będziemy protestować - mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
- Kodeks pracy wreszcie nie będzie utrudniał prowadzenia małych firm - uważa Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Podstawową zmianą proponowaną przez resort pracy jest wydzielenie firm zatrudniających mniej niż dziesięć osób oraz osób fizycznych jako odrębnej grupy pracodawców, którzy nie muszą stosować wszystkich przepisów kodeksu pracy.
REKLAMA
Po pierwsze, nie będzie ich obowiązywać większość przepisów ograniczających zwolnienia pracowników. Będą mogli np. rozwiązać stosunek pracy z podwładnymi w wieku przedemerytalnym, jeśli wypłacą im odprawy, których wysokość będzie uzależniona od stażu zatrudnienia u danego pracodawcy (maksymalnie będzie to 12-miesięczne wynagrodzenie). W projekcie pojawiła się jednak sprzeczność, ponieważ z kolejnych przepisów wynika, że odprawy w ogóle nie otrzymają ci, którzy pracują krócej niż rok.
- Wydaje się, że to zbyt daleko idące ograniczenie uprawnień starszych pracowników. Wystarczyłoby np. skrócić z czterech do dwóch lat okres, w którym są chronieni przed zwolnieniem - uważa profesor Małgorzata Gersdorf z Uniwersytetu Warszawskiego.
Popiera ona natomiast rządową propozycję, aby pracownicy zwolnieni bezprawnie lub bez podania uzasadnienia nie mogli żądać przywrócenia do pracy lub uznania wypowiedzenia za bezskuteczne. Zachowają jedynie roszczenie o zapłatę odszkodowania.
- Trzeba jednak pamiętać, że pracodawcy będą mogli np. bezprawnie zwolnić nawet kobietę w ciąży, i nie będzie mogła ona wrócić do pracy - podkreśla Andrzej Radzikowski.
Bez opinii związków
REKLAMA
Chcąc zwolnić pracownika zatrudnionego na czas nieokreślony, szefowie nie będą już musieli występować o opinię związków zawodowych w tej sprawie. Z projektu nowelizacji kodeksu pracy wynika także, że pracodawcy nie poniosą żadnych sankcji, jeśli w stosunku do zwalnianego podwładnego zastosują krótszy okres wypowiedzenia niż przewiduje to kodeks pracy. Wspomniane firmy i osoby fizyczne nie będą także musiały przyjmować na poprzednio zajmowane lub równorzędne stanowiska osób zwolnionych z powodu tymczasowego aresztowania, nawet jeśli ich sprawy umorzono lub wyrok sądu ich uniewinnił.
Projekt przewiduje także, że małe firmy i osoby fizyczne będą zwolnione z części obowiązków, jakie musi wypełniać obecnie każdy pracodawca. Nie będą prowadzić ewidencji czasu pracy podwładnych oraz pokrywać kosztów podróży służbowej pracownika, nawet jeśli wynika ona z polecenia przełożonego.
- Tak duże uprzywilejowanie małych firm może zachęcić pracodawców do dzielenia swojej dotychczasowej działalności na kilka mniejszych podmiotów, po to, aby uniknąć konieczności stosowania wszystkich przepisów kodeksu pracy - mówi Małgorzata Gersdorf.
Podkreśla, że jeśli pracodawcy nie będą zobowiązani do prowadzenia ewidencji czasu pracy, zarówno pracownicy, jak i Państwowa Inspekcja Pracy nie będą w stanie udowodnić, że łamią oni przepisy dotyczące czasu pracy.
- Rząd powinien opracować projekt kompleksowej zmiany prawa pracy, tak aby zachęcało także duże przedsiębiorstwa np. do zawierania układów pracy - mówi Henryk Michałowicz.
Firmy oszczędzą na chorobowym
Rządowy projekt nowelizacji kodeksu pracy zakłada także zmiany, które obejmą wszystkich pracodawców, bez względu na liczbę pracowników, których zatrudniają. Od 2009 roku każdy szef będzie musiał zapłacić 80 proc. wynagrodzenia za pierwsze 14, a nie, jak obecnie, 33 dni zwolnienia lekarskiego w danym roku. Po dwóch tygodniach choroby pracownikowi będzie więc przysługiwał tylko zasiłek chorobowy wypłacany z ZUS. W opinii Ministerstwa Finansów zmiana ta spowoduje wzrost wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o kwotę 1,7 mld zł, ale dopiero od przyszłego roku. Rząd chce bowiem, aby wspomniana zmiana weszła w życie pierwszego dnia roku następującego po tym, w którym zostanie uchwalona ustawa.
- Oczywiście dla firm to bardzo korzystne rozwiązanie, ale nadal będziemy postulować, aby od pierwszego dnia zwolnienia lekarskiego pracownikom przysługiwał wyłącznie zasiłek chorobowy - mówi Alina Paczuska z Podlaskiej Wytwórni Wódek Polmos w Białymstoku.
- Pomysł ten, bez wprowadzenia w zamian jakiegokolwiek zwiększenia obciążeń składkowych, na pewno uzyska poparcie pracodawców - dodaje Tomasz Maciejowski z KGHM.
Rewolucja w kodeksie pracy
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
1,7 mld zł będzie kosztować FUS wydłużenie okresu wypłat zasiłku chorobowego
3,47 mln osób pracuje w firmach zatrudniających od 0 do 9 pracowników
Łukasz Guza
lukasz.guza@infor.pl
REKLAMA
REKLAMA