Dolar bierze odwet na giełdach
REKLAMA
REKLAMA
Po dwóch godzinach dolar przystąpił do kontrataku i zepchnął kurs wspólnej waluty w dół. W tym samym czasie wskaźniki cen akcji zanurkowały i znalazły się zdecydowanie pod kreską. S&P500 od niedawnego szczytu-oporu stracił 15 punktów.
REKLAMA
W związku z całkowitym brakiem jakichkolwiek impulsów w postaci informacji czy wydarzeń makroekonomicznych oraz dojściem indeksu do wspomnianego oporu, można było mieć wątpliwości, czy to dolar podąża za giełdą, czy jest odwrotnie.
REKLAMA
We wtorek mieliśmy okazję obserwować niemal identyczną sytuację. Podobnie jak w poniedziałek, gwałtowne osłabienie dolara zbiegło się w czasie z dynamiczną zwyżką indeksów giełdowych. Amerykańska waluta traciła na wartości już od rana.
Jednak dynamiczny ruch nastąpił około godziny 18.00. Niemal równocześnie indeksy na Wall Street wystrzeliły w górę, a S&P500 oporem zupełnie się nie przejął i przebił go z łatwością o 8 punktów. Tym razem żadnych wątpliwości nie było. Dolar osłabł w reakcji na informacje o przygotowywanym przez państwa europejskie pakiecie pomocy dla Grecji.
A więc to giełda reaguje na ruchy dolara, i to dość mocno. A skoro dzieje się tak kolejny dzień z rzędu, to pewnie nie jest to przypadek, lecz raczej reguła. A to cenna wskazówka dla inwestorów, wyjaśniająca obecne „zasady gry”, zdecydowanie odmienne, od tych, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić w epoce dolarowego carry trade.
REKLAMA
Związek między rynkiem walutowym i giełdowym to nic nowego. Tyle, że często zmienia się charakter tych współzależności i ich kierunek. Nie trzeba zbytniej przenikliwości, by dostrzec ewidentną zbieżność tendencji zdecydowanego osłabiania się dolara wobec euro, rozpoczętej na przełomie lutego i marca ubiegłego roku, z początkiem niemal rocznej tendencji silnych wzrostów na giełdach i rynkach surowcowych.
Amerykańska waluta od końca lutego do końca listopada straciła wobec euro prawie 27 centów, czyli ponad 21 proc. W tym samym czasie S&P500 zyskał niemal 73 proc. (z niewielkim przesunięciem, bowiem indeks osiągnął szczyt w okolicach połowy stycznia 2010 r.). Oczywiście „ewidentność” tego związku jest doskonale widoczna z dzisiejszej perspektywy, ale znacznie trudniej było ją dostrzec w momencie, gdy zaczynała się tworzyć. W tym okresie jednak, a w każdym bądź razie w sporej jego części, można było odnieść wrażenie, że to sytuacja na giełdach „steruje” tym, co dzieje się z dolarem.
W pewnych momentach było to widoczne bardzo wyraźnie. Okazało się, że dolar zaczął pełnić rolę głównej waluty, używanej w transakcjach typu carry-trade.
Jego podatność na to, co dzieje się na giełdach i na nastroje inwestorów, szczególnie ich nastawienia wobec ryzyka, stała się w pełni zrozumiała.
Zobacz także: Kursy walut Wieszjak.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.